Na podstawie rozporządzenia podpisanego 5 października przez Jarosława Gowina - 1 stycznia 2013 r. z mapy administracyjnej sądownictwa znikną sądy o limicie etatów do dziewięciu sędziów. Jednocześnie w wyniku połączenia powstaną sądy o limicie wynoszącym co najmniej 12 sędziów.
Dzięki reformie, jak twierdzi rząd, sądy mają pracować sprawniej, szybciej i skuteczniej. Dziś nadmierne rozdrobnienie przeszkadza w racjonalnym wykorzystaniu kadry. Widoczne jest zachwianie proporcji między sądami okręgowymi i sądami rejonowymi. Są okręgi większe niż apelacje, sądy rejonowe większe niż całe okręgi i wydziały w niektórych sądach rejonowych większe niż całe sądy rejonowe. Między największym a najmniejszym sądem rejonowym jest różnica 34 etatów.
Pod koniec grudnia 2011 r. każdy z pięciu największych w kraju okręgów sądowych był większy niż najmniejsza w kraju apelacja, a największy okręg warszawski był większy od każdej z trzech najmniejszych apelacji. Analiza wykazała, iż zdecydowana większość jednostek jest mniejsza od średniej w kraju (ok. 22 sędziów).
Po zmianach sędziowie będą mogli orzekać w wydziale zamiejscowym lub też w wydziale konkretnego sądu rejonowego. Dojdzie zatem do wyrównania obciążenia pracą sędziów – uważa rząd. Kolejna korzyść to wybór odpowiednich prezesów i wiceprezesów. W małych sądach wybierani byli jedynie spośród kilku kandydatów.