Sędziowie uważają, że asesura powinna wrócić do sądów

Asesura w nowej wersji musi wrócić do polskich sądów – co do tego zgodni byli wszyscy nasi dyskutanci. Pozostaje tylko wybrać najlepszy model stażu dla sędziego rozpoczynającego zawodową karierę na sali rozpraw

Publikacja: 30.11.2012 08:12

Na zdjęciu od lewej Krzysztof Boszko, Jarema Sawiński, Alicja Seliga, Antoni Górski, Agata Łukaszewi

Na zdjęciu od lewej Krzysztof Boszko, Jarema Sawiński, Alicja Seliga, Antoni Górski, Agata Łukaszewicz, Wojciech Węgrzyn, Beata Morawiec, Adam Czerwiński, Rafał Stankiewicz i Mirosław Pawełczyk

Foto: Fotorzepa, Magda Starowieyska Magda Starowieyska

Przez ostatnie dwa miesiące na łamach „Rzeczpospolitej" trwała dyskusja pod hasłem „Korona dla sędziego".  Głos w niej zabierali  sędziowie- członkowie Krajowej Rady Sądownictwa, adwokaci, radcowie prawni i przedstawiciele Ministerstwa Sprawiedliwości.

Zdania na temat nowego modelu drogi do zawodu sędziego są podzielone, za to diagnoza obecnej  identyczna: jest źle, a utrzymywanie stanu prowizorki nie służy budowaniu autorytetu Temidy.

Szukając porozumienia w sprawie nowego modelu kariery sędziego,  postanowiliśmy skorzystać z wiedzy i doświadczenia naszych dyskutantów.  Goście przyjęli zaproszenie do redakcji na debatę podsumowującą cykl dyskusji.

Niezawisłość sędziowska wynika głównie z profesjonalizmu oraz doświadczenia życiowego

Spotkanie podzieliliśmy na cztery  części. Pierwsza to diagnoza stanu obecnego; druga – kryteria wyboru najlepszych kandydatów; trzecia –  sposób na wyjście z impasu i czwarta – określenie czasu i przedsięwzięć niezbędnych do wprowadzenia w życie zmian.

Czas goni i sprawa staje się coraz bardziej pilna. Dowód?  Z badań przeprowadzonych na zlecenie Krajowej Rady Sądownictwa wynika, że 57 proc. respondentów ocenia dzisiejszy nabór do zawodu sędziego jako zły, a 52 proc. twierdzi, że osoby, które obecnie przychodzą do sądu, radzą sobie gorzej niż ich koledzy po starej  asesurze.

Jaki wniosek płynie ze spotkania? Trzeba szybko wrócić do quasi-stażu dla najmłodszych sędziów; poprawić nieco aplikację prowadzoną przez Krajową Szkołę Sądownictwa i Prokuratury, a cały projekt zmian oddać w ręce prezydenta.

Koniec z prowizorką

Antoni Górski, przewodniczący Krajowej Rady Sądownictwa:

– Do 5 maja 2009 r. podstawową drogą dochodzenia do zawodu sędziowskiego była asesura. Z tym dniem wszedł w życie wyrok Trybunału Konstytucyjnego, który uznał instytucję asesora, a w zasadzie jego prawo do orzekania za  niezgodne z konstytucją. Wtedy to rozpoczęły się dyskusje, jak zapełnić  lukę po asesurze, pod hasłem: sędzia koroną zawodów. Realiści ostrzegali, że w  takich warunkach pracy i płacy do sądu nie przyjdą najlepsi przedstawicie zawodów prawniczych. Te głosy nie były poważnie brane pod uwagę.

Dyskusje trwały i nagle wszyscy dostrzegli, że czas ucieka. Zdecydowano się więc na rozwiązanie prowizoryczne. Młodzi ludzie po  zdanym  egzaminie sędziowskim i dwuletnim stażu asystenckim lub referendarskim dostali możliwość kandydowania na urząd sędziego. Przyszła wprawdzie fala zgłoszeń, ale głównie asystentów i referendarzy. Z innych zawodów prawniczych zgłoszenia są bardzo rzadkie – niespełna 10 proc. (do tej pory nie zgłosił się na przykład żaden notariusz).

Opiniując kandydatów, Krajowa Rada Sądownictwa nie kieruje się interesem korporacyjnym. To ludzie piątkowi, bywa, że z wybitnymi osiągnięciami, ale o ich predyspozycjach do prowadzenia rozpraw, umiejętnościach opanowania stresu na sali rozpraw  nic nie wiemy. Tkwimy więc w prowizorce, a utrzymywanie tego stanu świadczy bardzo źle o naszym państwie.

Wojciech Węgrzyn, wiceminister sprawiedliwości:

– Minister sprawiedliwości zdaje sobie sprawę, jak ważny jest początek kariery sędziowskiej i dostrzega problem  likwidacji asesury. To instytucja, która  bardzo dobrze  weryfikowała przydatność do zawodu sędziego. Jej brak  jest bardzo odczuwalny.

Krzysztof Boszko, sekretarz Naczelnej Rady Adwokackiej:

– Obowiązujące dziś przepisy dają możliwość potraktowania zawodu sędziego jako korony zawodów prawniczych. W tej chwili przedstawiciele innych zawodów prawniczych, którzy  ubiegają się o ten urząd, stanowią wprawdzie tylko 10 proc.  chętnych, ale to tylko kwestia ilościowa, a nie jakościowa. To, jak wielu ludzi z doświadczeniem trafi do sądów, zależy od merytorycznej decyzji Krajowej Rady Sądownictwa.

Choć nie zapisano tego w warunkach dostania się do zawodu, sędzia musi być mądry

Jarema Sawiński, wiceprzewodniczący Krajowej Rady Sądownictwa:

– Sędziowie z racji zadań, jakie przed nimi postawiono, muszą być mistrzami procesualistyki. Muszą mieć doskonale opanowane: kodeks postępowania karnego, cywilnego i wszystkie inne procedury, które obowiązują go na sali rozpraw.

Sędziemu niezbędna jest zdolność i umiejętność natychmiastowego reagowania, stosowania przepisów w odpowiedzi na to, co dzieje się na sali rozpraw. To bardzo trudne i wymagające zadania. Przedstawiciele innych zawodów prawniczych bazują głównie na prawie materialnym i to powoduje, że  często wybitni prawnicy spoza ram aplikacji mają olbrzymie problemy właśnie z salą rozpraw.

Adam Czerwiński, zastępca dyrektora ds. szkolenia ustawicznego i współpracy międzynarodowej w Krajowej Szkole Sądownictwa i Prokuratury:

– Cztery lata funkcjonowania polskiego wymiaru sprawiedliwości bez instytucji asesora pokazują,  jakim była dobrym rozwiązaniem. Ci wszyscy, którzy doszli do zawodu sędziego poprzez nią,    dobrze wspominają ten czas  rozwoju i stabilizacji zawodowej, ale także nauki praktycznych umiejętności.

Nie mówię, że trzeba ją przywrócić, ponieważ to niemożliwe. Warto się jednak zastanowić nad wprowadzeniem instytucji, z której będą płynąć podobne korzyści jak z asesury. Młodzi ludzie przed nominacją  sprawdzą się na sali rozpraw. To dobrze, że Krajowa Szkoła Sądownictwa i Prokuratury już od 2010 r. prowadzi szkolenia dla sędziów bez wcześniejszego doświadczenia sędziowskiego. To blisko 120 godzin szkolenia z metodyki pracy.

Beata Morawiec, sędzia Sądu Okręgowego w Krakowie, Stowarzyszenie Sędziów Themis:

– To jednak cały czas tylko szkolenia. To nie to samo co  samodzielne poprowadzenie rozprawy. Bardzo chciałabym, aby każdy adwokat i radca prawny, który zdecyduje się kandydować na stanowisko sędziego, spróbował poprowadzić  rozprawę. Proszę mi wierzyć, że być na rozprawie i stawać przed sądem to zupełnie co innego niż być jej gospodarzem.

Mirosław Pawełczyk, radca prawny:

– Zawód sędziego często okazuje się powołaniem ludzi, którzy zdobyli swe doświadczenie zawodowe poza   sądem. Nie będzie idealnego sędziego bez kształcenia podstawowego, jakim jest aplikacja sądowa. To jedyna słuszna droga do tego, by poznać procedurę. Nie można także zapominać o tym, że nasze prawo jest przeregulowane.

Konieczna staje się    zatem specjalizacja. I nie dotyczy to tylko zawodu radcy prawnego, ale i sędziego. W dzisiejszych warunkach lepszy będzie sędzia,  który, ma nie tylko doświadczenie procesowe, ale także rozumie instytucje prawa spółek, ich obsługę. Dziś trudno powiedzieć, że 29-letni sędzia, który dostaje dożywotnią nominację, będzie w stanie właściwie nadzorować upadłość spółki o wielomiliardowym majątku. To niemożliwe. Aplikacja sądowa musi i powinna być traktowana jako wiodąca droga do zawodu sędziego, ale niejedyna. Obrót gospodarczy coraz bardziej się komplikuje, do zawodu powinni trafiać zatem wyspecjalizowani radcowie prawni i adwokaci.

Czy rada przychylna jest swoim

Antoni Górski:

– W ciągu prawie trzech  lat blisko 91 proc. zgłoszeń do sądu rejonowego przysłały osoby, które nie mają żadnego doświadczenia praktycznego.

Nie przemawia przeze mnie megalomania, ale wszyscy się zgodzimy, że sędzia jest jednym z najważniejszych urzędów w kraju. To on decyduje, jaka jest ostatecznie treść prawa i jak    je zastosować. Jeśli z  innych zawodów prawniczych przychodzi dobry i doświadczony prawnik, to zawsze znajdzie uznanie w głosowaniu  KRS. Wybór, przed jakim staje Rada, jest często bardzo trudny. Z  jednej strony mamy np. bardzo obiecującego młodego człowieka, który dostawał piątki z egzaminów,  ma rozpoczęty doktorat i świetne opinie. Z drugiej prawnika już doświadczonego, który nie ma istotnych dokonań. Jeśli ktoś w wieku 45 lat nie ma na swoim zawodowym koncie  osiągnięć wyjątkowych, to trzeba  się zastanowić, komu z nich  dać szansę.  Młodemu dobrze zapowiadającemu się czy temu drugiemu?

Wojciech Węgrzyn:

– Niewielkie zainteresowanie przedstawicieli innych zawodów prawniczych uzyskaniem urzędu sędziego może się wiązać z czynnikiem ekonomicznym, tj. wynagrodzeniami, jakie sędziowie dziś pobierają. To jednak w przyszłości może się zmienić. Rynek pracy dla adwokatów i radców prawnych powoli się kurczy. Wynagrodzenie sędziego, nawet rejonowego, może z czasem stać się bardziej atrakcyjne niż wynagrodzenie młodego np.  adwokata,  szczególnie w małych miastach.

Jarema Sawiński:

– Chciałbym bronić kandydatów na sędziów startujących z zawodów asystenta i referendarza. To   ludzie bardzo dobrze wykształceni. Gdy czasem czyta się  ich życiorysy, to człowiek się zastanawia, kiedy oni mieli  czas, żeby tyle osiągnąć. Ich słabością jest jednak  brak doświadczenia. Kandydaci z innych zawodów mają może większą wiedzę, ale zdarza się, że nie potrafią  jej  zaprezentować czy wykazać. Przykład? Zgłasza się prokurator, który do oceny przedstawia sprawy zakończone w drodze dobrowolnego poddania się karze czy ugody z prokuratorem.  I jak tu dostrzec jego wyjątkowość i możliwości? W zestawieniu z asystentem może wypaść słabo. Największym problemem jest nieumiejętność radzenia sobie ze stresem, jaki pojawia się na salach rozpraw. Efekt jest taki, że sędzia się zacina, czasami zachowuje niegrzecznie, agresywnie lub nawet wydaje kuriozalne orzeczenie.

Antoni Górski:

– Właśnie należy pamiętać o tym, że sędzia, choć nie jest to zapisane w ustawie jako warunek, musi być przede wszystkim mądry. Nie pomoże głowa nabita paragrafami, kiedy nie ma tego czegoś, co sprawia, że sędzia myśli.

Krzysztof Boszko:

– Dlaczego niewielu kandydatów z zawodów prawniczych aspiruje do stanowiska sędziego? Powodów jest kilka. Przede wszystkim ukształtowała się opinia, że najlepiej są widziani referendarze i asystenci sędziów. I chyba na początku rzeczywiście tak było.  Zresztą trudno się temu dziwić. System  weryfikacji takich kandydatów jest dość prosty. Ocenę daje pewien system punktacyjny. Z ilości głosów uzyskiwanych na zgromadzeniach  i  kolegiach sądów łatwo   wystawić ocenę.

Musimy jednak pamiętać, że jest to ocenianie   urzędnika, a nie sędziego. Orzecznictwa asystentów nie ma w ogóle, referendarskie jest ograniczone do ksiąg wieczystych i częściowo do postępowania gospodarczego. W tych sprawach  nie odważyłbym się   jednak nazwać rozstrzygnięć orzecznictwem. Na takich sprawach    nie nabierze się doświadczenia. Ci ludzie często nie mają żadnego kontaktu z salą rozpraw. Sądzenie to  interakcja ze stronami, z innymi prawnikami, umiejętność znoszenia głębokiego stresu  na sali rozpraw. Sędzia nad tym wszystkim musi zapanować. Wydając rozstrzygnięcie o wpisie do księgi wieczystej czy zwolnieniu od kosztów, tego stresu w ogóle nie ma. Jednocześnie mamy ludzi z innych zawodów prawniczych. Doświadczenie przeciętnego dobrego adwokata jest ogromne. To jednak doświadczenie drugiej strony stołu sędziowskiego, konieczna jest   umiejętność interakcji z sądem. Żeby takie umiejętności wypracować, trzeba poznać warsztat  sędziego, poznaje się go od drugiej strony, ale  bezpośrednio właśnie w zwarciu, w konfrontacji na sali. Spektrum  spraw prowadzonych przez przeciętnego adwokata jest szerokie. To nie są wąskie specjalizacje. Kiedyś może było inaczej. W tej chwili przy tej liczbie prawników to wysycenie rynku usług prawniczych jest niezwykle duże. Mówienie o tym, że najlepsi nie będą chcieli iść do sądów, powoli się dezaktualizuje . Nie wierzę też, że adwokaci idą do sądu po stan spoczynku. Jeżeli komuś   udawało się prowadzić praktykę z sukcesem, to  po latach jest to już przedsiębiorstwo i powinno funkcjonować dobrze. I przetrwa na rynku.

Co  zamiast asesury

Antoni Górski:

– Przygotowując nowy model kształcenia sędziów, nie powinniśmy zaczepiać konstytucji. Jej zmiana  jest zawsze niepewna i  trwa bardzo długo. Sam się zastanawiam, czy asesora ma zastąpić sędzia grodzki czy podsędek, a może nawet ktoś inny.

Na pewno nie może to być sędzia na próbę, ponieważ po pierwsze, nie mamy takiej tradycji, a po drugie, taka nazwa dla urzędu sędziego  źle się kojarzy. 7 stycznia 2013 r. będziemy mieli konferencję na ten temat.   Zbierzemy wówczas  jak najwięcej  opinii i przystąpimy do prac legislacyjnych. Jestem pewien, że należy utrzymać dwie drogi dojścia do zawodu sędziego.  Przepis, który wymienia wymagania stawiane sędziom, jest niekompletny.

Wojciech Węgrzyn:

– Minister rozważa możliwość utworzenia instytucji podobnej do asesury,   np. sędziego na próbę czy podsędka. W pierwszym etapie kariery najmłodsi sędziowie orzekaliby w sprawach najdrobniejszych, np. o wykroczenia. Minister chciałby, aby właśnie w tym kierunku poszły prace. Działania resortu idą zresztą dużo dalej. Poszerzają się  kompetencje referendarza. Już dzisiaj podejmują oni  czynności w postępowaniu egzekucyjnym,  w e-sądach czy w postępowaniu rozpoznawczym.  Chcemy wprowadzić ich także do postępowania karnego i powierzyć orzekanie w sprawach o wykroczenia. Wielu  referendarzy trafia potem do zawodu sędziego, w ten sposób łatwiej więc byłoby ocenić ich dokonania, a młodym ludziom zaoszczędzić stresu przy pierwszym zetknięciu z salą rozpraw.

Krzysztof Boszko:

– Zastanowiłbym się nad powrotem do pomysłu wprowadzenia sędziego grodzkiego, takiego od rozstrzygania w sprawach najdrobniejszych, np. wykroczeniach. Pierwszy etap kariery byłby dla najmłodszych sędziów swego rodzaju  asesurą. Czas orzekania w jej trakcie  weryfikowałby tych, którzy dostaną awans. Jeśli ktoś się nie sprawdzi, nie wytrzyma długo na takim grodzkim szczeblu. O przydziale spraw decydowałby przewodniczący wydziału, kierując się kompetencją merytoryczną sędziego. Mógłby mu przydzielać do referatu tylko takie sprawy, do których orzekania młody sędzia ma prawo.

Adam Czerwiński:

– Jestem za zachowaniem dwóch dróg dojścia do zawodu sędziego. To ewolucja,  a nie rewolucja. Po aplikacji sędziowskiej zamiast na staż w charakterze referendarza aplikant sędziowski byłby kierowany na asesurę czy inny staż, ale związany z orzekaniem. Dostałby możliwość pracy na sali rozpraw, a przez to i sprawdzenia własnych możliwości i predyspozycji do wykonywania tego szczególnego zawodu.

Beata Morawiec:

– Sędzia grodzki to nie jest zły pomysł. Problem polega tylko na tym, że za wprowadzeniem takiej instytucji będzie musiała pójść zmiana procedur. Trzeba byłoby jasno określić, w jakich sprawach taki sędzia orzekać może, a w jakich nie. Obawiam się, że to mogłoby potrwać. To niejedyny problem. Jeśli mówimy o zmianie modelu, to nie możemy zapominać  o aplikacji prowadzonej przez Krajową Szkołę Sądownictwa i Prokuratury.

W zamierzeniu  krakowska szkoła miała otworzyć filie, tak by ułatwić młodym ludziom naukę w szkole. Mówiono o ośrodkach w Gdańsku i Poznaniu. Skończyło się na Krakowie. Proszę sobie wyobrazić, co dzieje się w szkole, kiedy przychodzi czas zapisywania się na praktyki. Młodym ludziom byłoby  dużo łatwiej, gdyby cały ten ruch rozłożył się na trzy ośrodki. Pewnie więcej też byłoby chętnych do podjęcia aplikacji.

Rafał Stankiewicz, radca prawny:

– Dwie ścieżki dojścia do zawodu są konieczne.  Bez wątpienia powinniśmy zwiększać dostęp do kariery osób spoza zawodu sędziego, głównie do   wyższych instancji. Niezawisłość sędziowska wynika głównie z profesjonalizmu, z doświadczenia życiowego opartego również na stosowaniu prawa. Nie uciekniemy też od dyskusji na temat poszerzania  ilości sądów specjalistycznych. Dzisiaj dotyczy to  głównie spraw gospodarczych, antymonopolowych i  regulacyjnych. Coraz częściej i głośniej mówi się o powołaniu odrębnego sądu dla papierów wartościowych, spraw związanych z ubezpieczeniami gospodarczymi. Wymusi to bez wątpienia napływ do zawodu nowych osób,  spoza grona sędziów. Prawników merytorycznie  najlepiej przygotowanych w takich sprawach.

Jarema Sawiński:

– Byłbym ostrożny z powrotem do  koncepcji sędziego grodzkiego. Musielibyśmy  znów wyróżnić grupę spraw prostych i przekazać je  do orzekania nowo powoływanym sędziom. To byłoby pierwsze stanowisko, o które ubiegaliby się zarówno asystenci, jak i doświadczeni prawnicy. To marnowanie potencjału na sprawy łatwe i nieskomplikowane. Obawiam się, że z czasem powstałaby   spora grupa sędziów grodzkich, którym taka praca by odpowiadała.

Jeśli już idziemy w tym kierunku, to taki sędzia grodzki musiałby mniej zarabiać. Ja osobiście jestem zwolennikiem quasi-asesury. Pozwalałaby lepiej poznać kandydata, ale i  ocenić go surowiej niż oceniani byli asesorzy w poprzednim czasie. Kiedyś trzeba było ostro narozrabiać, żeby nominacji nie dostać.

Objęcie urzędu asesorskiego nie może oznaczać wstępu do automatycznej nominacji sędziowskiej.

Antoni Górski:

– Zastanówmy się wspólnie, jakie kompetencje należałoby przyznać takiemu sędziemu. Jeżeli chodzi o sprawy cywilne, to nie ma żadnych ograniczeń. Nie widzę zagrożenia od strony konstytucyjności, to tylko kwestia mądrości przewodniczącego, że nie da początkującemu sędziemu trudnych spraw. On na początku  walczy sam ze sobą i salą rozpraw i na tym trzeba się skoncentrować. Problem może się pojawić w sprawach karnych. Może należałoby się zastanowić, czy nie powierzyć im spraw, w których kodeks nie przewiduje zagrożenia pozbawienia wolności.

Sprawa jest pilna

Antoni Górski:

– Gdyby  założenia nowego modelu udało się uzgodnić sprawnie, ale i bez pośpiechu, to najlepiej by było, gdyby finalnie był to projekt ponadpartyjny. Myślę o tym, żeby wniósł go do Sejmu  prezydent, który przecież sędziów powołuje. Odbyłoby się to z korzyścią dla całej procedury dużo krótszej niż przewidziana dla projektów rządowych. Taki prezydencki projekt wymaga mniej uzgodnień i nadaje rangę. Chciałbym, żeby w sprawach ustrojowych, tam gdzie chodzi o wszystkich sędziów, decyzje leżały w gestii  prezydenta.

Z opinią Antoniego Górskiego w sprawie autorstwa projektu zgodzili się wszyscy dyskutanci.

Wylali dziecko z kąpielą

Powodem dla trwających od trzech lat dyskusji  o koronie zawodu sędziego i mankamentach związanych z nowym modelem kształcenia jest wyrok Trybunału Konstytucyjnego z października 2007 r. Uznał on wówczas, że asesorzy nie zostali wyposażeni w gwarancje niezawisłości i niezależności, a zatem powierzanie im funkcji sędziego narusza konstytucję.  Wyrok wszedł w życie po 18 miesiącach (sygn. SK 7/06).

Asesorem był prawnik po aplikacji sędziowskiej, któremu minister sprawiedliwości (a nie prezydent) powierzał funkcję sędziego. Mógł  go też  zwolnić lub przedłużyć mu okres sędziowania.

Takie usytuowanie asesora zakwestionowali autorzy dwóch skarg konstytucyjnych. Wyrazili obawy, czy osoba o niepewnej przyszłości zawodowej może być niezawisła i niezależna jak prawdziwy sędzia. Autora jednej ze skarg asesor osadził na trzy miesiące w areszcie, autorowi drugiej – spółce, która padła ofiarą przestępstwa gospodarczego – umorzył sprawę.

W obu podniesiono więc, że takie wymierzanie sprawiedliwości nie gwarantuje prawa do sądu, że asesor to urzędnik, który nie daje rękojmi bezstronności, niezależności i niezawisłości. Skargi konstytucyjne poparł rzecznik praw obywatelskich, który przystąpił do sprawy. Trybunał dał ustawodawcy 18 miesięcy na zastąpienie instytucji asesora inną. Musiał to zrobić, inaczej z dnia na dzień 1,5 tys. asesorów przestałoby wydawać wyroki, a to oznaczałoby katastrofę dla sądów (według statystyki w sądach rejonowych pracowało wówczas 5237 sędziów oraz 1637 asesorów. Załatwiali ok. 3 mln spraw rocznie).

Przez ostatnie dwa miesiące na łamach „Rzeczpospolitej" trwała dyskusja pod hasłem „Korona dla sędziego".  Głos w niej zabierali  sędziowie- członkowie Krajowej Rady Sądownictwa, adwokaci, radcowie prawni i przedstawiciele Ministerstwa Sprawiedliwości.

Zdania na temat nowego modelu drogi do zawodu sędziego są podzielone, za to diagnoza obecnej  identyczna: jest źle, a utrzymywanie stanu prowizorki nie służy budowaniu autorytetu Temidy.

Pozostało 98% artykułu
Konsumenci
Pozew grupowy oszukanych na pompy ciepła. Sąd wydał zabezpieczenie
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Sądy i trybunały
Dr Tomasz Zalasiński: W Trybunale Konstytucyjnym gorzej już nie będzie
Konsumenci
TSUE wydał ważny wyrok dla frankowiczów. To pokłosie sprawy Getin Banku
Nieruchomości
Właściciele starych budynków mogą mieć problem. Wygasają ważne przepisy
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Prawo rodzinne
Przy rozwodzie z żoną trzeba się też rozstać z częścią krów