Chwilę po ogłoszeniu wyroku TK na sędziowskim forum pojawił się wpis tak opisujący Pańską postawę w kwestii likwidacji sądów: Przyjechałem, zlikwidowałem, zwyciężyłem. Czuje się Pan zwycięzcą?
Niczego nie zlikwidowałem, tylko zreorganizowałem i skomasowałem sądy. To trzeci w krótkim odstępie czasu wyrok Trybunału Konstytucyjnego, który przyznaje rację Ministerstwu, a nie środowisku sędziów. I to powinien być dla sędziów jakiś dzwonek alarmowy. Może powinni zadać sobie pytanie jak interpretują prawo dotyczące sądów skoro seryjnie przegrywają przed TK? To nie jest dobra sytuacja z punktu widzenia autorytetu sądownictwa. Dlatego też to moje poczucie zwycięstwa przed TK ma w sobie nutkę goryczy, gdyż jako minister sprawiedliwości jestem też reprezentantem środowiska sędziowskiego. I w tym zakresie ten wyrok, a w zasadzie sam fakt, że to środowisko zakwestionowało moją decyzję o reorganizacji 79 sądów, jest też moją porażką. Z drugiej jednak strony, chyba już nikt z sędziów nie ma wątpliwości, że tam, gdzie jestem przekonany o potrzebie reform, nie dam się zepchnąć z obranej drogi.
Walczył pan z przeciwnikami reorganizacji, używając kilku argumentów. Jednym była poprawa pracy sądów. Sprawdził pan, czy udało się od stycznia coś poprawić? Są jakieś wymierne efekty reorganizacji?
Będziemy to spokojnie badać. Wiem z rozmów z sędziami w tych zreorganizowanych jednostkach, że pierwsze efekty, o które mi chodziło, już widać. Dzięki reformie coraz więcej sędziów orzeka nie w jednym, ale dwóch sądach, a wierzę, że niedługo będą orzekający nawet w trzech miejscach. Ale zdarza się też, że to sędziowie z większych jednostek wspomagają w orzekaniu mniejsze ośrodki.
Po kilkunastu miesiącach bycia ministrem sprawiedliwości, kilku burzach po aferze Amber Gold czy reorganizacji sądów może pan powiedzieć, że dobrze się panu współpracuje z sędziami?
To jedno z najwybitniejszych środowisk, z jakimi przyszło mi współpracować. Jednak obok wielu zalet sędziowie mają też jedną podstawową wadę – wyróżniają się ogromną zachowawczością, niechęcią do zmian i jeżeli gdzieś dochodzi między nami do zgrzytów, to właśnie tutaj. A sądy muszą w końcu zacząć działać na miarę XXI w. Sędziowie muszą zmienić mentalność i zrozumieć, że ludzie, którzy przychodzą do sądu, powinni być jak najlepiej obsłużeni. Jestem zdolny przezwyciężyć opór środowiska, ale przy tym zawsze traci się czas i energię. Dlatego jak najwięcej zmian chcę wprowadzać w dialogu z sędziami.