Co ważniejsze, wyroki TK i tak żyją swoim życiem od chwili ogłoszenia, co potwierdził właśnie sam Trybunał Konstytucyjny.
Od ponad roku za rządów obecnej władzy i przywracania praworządności („jak ona ją rozumie”), Rządowe Centrum Legislacji, podlegające premierowi, nie opublikowało ponad 40 orzeczeń Trybunału Konstytucyjnego, powołując się na uchwałę Sejmu w sprawie usunięcia skutków kryzysu konstytucyjnego z lat 2015–2023. Uderza to naturalnie w wiele osób, którym te orzeczenia pozwalają dochodzić ich praw, jak w pewnego mężczyznę z Zamojszczyzny, którego sąd skazał za jazdę pod wpływem alkoholu na dożywotni zakaz prowadzenia wszelkich pojazdów na podstawie art. 42 § 3 kodeksu karnego. Tymczasem 4 czerwca 2024 r. TK orzekł, że przepis ten w zakresie owego dożywotniego zakazu jest niekonstytucyjny. Tego wyroku jednak nie opublikowano w Dzienniku Ustaw.
Czytaj więcej
Uzależnianie obowiązywania wyroku Trybunału Konstytucyjnego od jego publikacji przez rząd w Dzien...
Rozpatrując apelację owego mężczyzny, Sąd Okręgowy zwrócił się do TK z pytaniem o konstytucyjność dwóch przepisów ustawy o ogłaszaniu aktów normatywnych, wskazując, że pozwalają one w praktyce władzy wykonawczej na pozakonstytucyjny nadzór nad działalnością orzeczniczą władzy sądowniczej, w tym TK. A ten orzekł, że ogłoszenie wyroku TK w dzienniku promulgacyjnym ma charakter jedynie czynności technicznej, już bowiem w momencie publicznego ogłoszenia wyroku TK przepisy uznane za niezgodne z konstytucją tracą przymiot domniemania konstytucyjności, a organy państwa zobowiązane są do powstrzymania się od stosowania niekonstytucyjnych regulacji.
Niepublikowanie wyroków TK. Kto stworzył precedens?
Owszem, na początku sporów o TK i niedopuszczanie do orzekania w TK niektórych sędziów powołanych większością PiS ówczesny premier z ramienia tej partii odmawiał przez pewien czas publikowania wyroków TK, ale było to dziesięć lat temu, a teraz ta metoda ma zablokować w ogóle TK i jego orzeczenia.