Kto zawinił? Większość sędziów nie ma wątpliwości: Ministerstwo Sprawiedliwości, zamrożenie etatów sędziowskich, ciągłe reformowanie, ale także m.in. szeroka krytyka sądownictwa.
Jeszcze pod koniec 2018 r. nieobsadzonych było ponad 750 etatów (obecnie ok. 450). To jakby wyłączyć z orzekania dwa duże sądy, np. katowicki i warszawski. Konkursy na sędziów ruszyły dopiero w 2018 r. Każdy trwa ok. 10 do 12 miesięcy.
– Radzie do tej pory udało się pozytywnie zaopiniować 550 kandydatów. Z tej liczby ponad 200 sędziów odebrało nominacje od prezydenta – informuje „Rz" Leszek Mazur, przewodniczący KRS. Wszystko wskazuje, że kolejne nominacje muszą poczekać. Jest bowiem pat między Radą a sędziami. Ich zgromadzenia ogólne odraczają opiniowanie kandydatów na sędziów. W efekcie prezesi nie wysyłają ich dokumentacji do KRS. Procedura więc stoi.
MS mówi, że winni są sędziowie, którzy rzucają obywatelom kłody pod nogi.
– Jest jeszcze sporo do zrobienia – mówi też Łukasz Piebiak, wiceminister sprawiedliwości. I tłumaczy, że pewnych rzeczy nie da się zrobić szybko. Myśli o zmianach w procedurach: cywilnej i karnej oraz powstaniu sądów własności intelektualnej czy zmianie kodeksu karnego skarbowego. Te pierwsze są już w Sejmie. Możliwe, że jeszcze przed wakacjami uchwali je parlament. Dopiero one mają sprawić, że wyroki będą zapadały szybciej.
Sędziowie są sceptyczni.