W ubiegłym tygodniu banki znalazły się w defensywie, TSUE orzekł bowiem, że nie mają, w świetle unijnych przepisów, prawa do wynagrodzenia za korzystanie z kapitału po unieważnieniu umowy kredytowej. Taki obrót sprawy zapewne zachęci wielu frankowiczów do skorzystania z drogi sądowej. Obecnie tylko część z grupy szacowanej nawet na 600–700 tys. osób zdecydowała się na wytoczenie sprawy.
A i tak problem istnieje, bo sądy są zakorkowane kilkudziesięcioma tysiącami spraw, które ciągną się w nieskończoność. Jeżeli nic się nie zmieni, spory mogą się wydłużyć nawet do pięciu lat.
Czytaj więcej
Sporządzenie uzasadnienia uchwały, szczególnie takiej, która posiada moc zasady prawnej, to swoisty Mount Everest dla prawnika – mówi Piotr Prusinowski, prezes Izby Pracy SN.
Jak na razie wszystko toczy się swoim rytmem, jakby nic się nie stało. Głosu w sprawie frankowiczów nie zabrało jednak Ministerstwo Sprawiedliwości. Nie ma pomysłów na szybsze rozwiązania tego problemu. Również sądy, np. niektóre warszawskie, podchodzą do sprawy powściągliwie.
Po zakwestionowaniu przez Izbę Pracy SN składów jednoosobowych niektórzy przewodniczący ekspresowo ściągali sprawy z wokandy, ale pośpiechu przy zwoływaniu trzyosobowych składów nie ma do tej pory. Mimo że minęło już półtora miesiąca, nic się nie dzieje, a podsądni czekają, aż składy trójkowe zostaną uformowane, nie zmieniając swojej opinii o wymiarze sprawiedliwości. Na dodatek wciąż nie ma uzasadnienia do uchwały SN w tej sprawie.