Obawy przed zwolnieniem, które jeszcze pod koniec zeszłego roku trapiły 36 proc. polskich pracowników (z czego 14 proc. poważnie obawiało się zwolnienia), teraz deklaruje już tylko 26 proc. osób uczestniczących w najnowszej fali badania Monitor Rynku Pracy agencji zatrudnienia Randstad. Jednocześnie wyraźnie wzrosło przekonanie pracujących Polaków, że w razie potrzeby, szybko podejmą nowe zajęcie; 87 proc. uważa, że w ciągu pół roku znajdzie jakąkolwiek pracę, a dwie trzecie wierzy, że będzie ona co najmniej tak samo dobra jak obecna.
Są to wyniki tylko minimalnie gorsze od tych z połowy 2019 r., gdy nikt nie spodziewał się pandemii i powszechnie mówiono o tzw. rynku pracownika.
Poprawę sytuacji pracowników widać również w powodach zmiany pracodawcy, na którą zdecydował się w ostatnich miesiącach co piąty z badanych; do 29 proc. zmniejszyła się grupa osób zmuszonych do zmiany przez utratę zatrudnienia. Natomiast ponownie, i to do 45 proc., wzrósł odsetek tych, których przekonało do tego wyższe wynagrodzenie u nowego pracodawcy (z 38 proc. na początku tego roku).
Jeszcze bardziej wzrosło znaczenie stabilności - bardziej korzystna forma zatrudnienia skłoniła do zmiany pracy 40 proc. osób, które się na to ostatnio zdecydowały (wobec 30 proc. w I kw.). Monika Fedorczuk, ekspertka rynku pracy Konfederacji Lewiatan, widzi tu efekt pandemii, która zwiększyła wśród pracowników potrzebę stabilizacji, w tym chęć zatrudnienia na umowę o pracę. O taką umowę jest teraz coraz łatwiej, bo to pracodawcy coraz częściej muszą konkurować o kandydatów do pracy. Ich podaż zmniejsza ostrożność pracowników, którzy nie spieszą się już ze zmianą zatrudnienia - odsetek osób aktywnie szukających nowej posady zmalał do 10 proc. (z 11-12 proc. na przełomie roku).