– Otwarcie niemieckiego rynku pracy utrudni po 1 maja 2011 r. przede wszystkim rekrutację pracowników niższego i średniego szczebla – przewiduje większość z prawie 40 proc. krajowych firm, które obawiają się skutków zniesienia niemieckich ograniczeń w zatrudnianiu Polaków. Tak wynika z sondażu portalu rekrutacyjnego Pracuj. pl przeprowadzonego wśród ponad 500 menedżerów działów HR polskich przedsiębiorstw. Co czwarty z nich przewiduje, że liberalizacja w Niemczech wpłynie na utrudnienie rekrutacji na całym polskim rynku, a co ósmy ocenia, że dotknięta będzie konkretnie jego branża lub firma.
[srodtytul]Posada za miedzą[/srodtytul]
Według różnych prognoz po 1 maja do pracy w Niemczech może wyjechać 200 – 600 tys. Polaków. Ekonomiści BNP Paribas mówią w swym raporcie o pół milionie emigrantów zarobkowych w ciągu czterech lat. Z kolei rządowi eksperci szacują, że ok. 400 tys. Polaków ruszy za zachodnią granicę. Uspokajają jednak, że nie będzie tak dużej fali wyjazdów jak po 2004 r.
– Niemcy nie staną się dla naszych rodaków drugą Irlandią – zgadza się z tymi prognozami Przemysław Gacek, prezes grupy Pracuj, właściciela Pracuj. pl. Co prawda Niemcom, gdzie bezrobocie w październiku było najniższe od 18 lat, bardzo zależy na pracownikach z nowych państw Unii. Niemiecki minister gospodarki wspomina nawet o specjalnej premii powitalnej dla pożądanych specjalistów, ale – zdaniem Gacka – znaczącą barierą dla wielu Polaków będzie słaba znajomość niemieckiego i wysokie koszty utrzymania. Przy różnicach płac mniej atrakcyjnych dla Polaków niż w 2004.
Jak jednak przestrzegają przedstawiciele agencji zatrudnienia, którzy od lat delegują Polaków do pracy na Zachodzie, ryzyka utraty pracowników nie można bagatelizować.