Niedopracowany pomysł na pracę

Plan rządu, by zaprząc prywatne agencje do opieki nad „trudnymi" bezrobotnymi, ma poważne luki.

Publikacja: 17.12.2012 00:03

Niedopracowany pomysł na pracę

Foto: Fotorzepa, Jerzy Dudek JD Jerzy Dudek

10 tys. zł na aktywizację jednego tzw. trudnego bezrobotnego zamierza przeznaczyć Ministerstwo Pracy. Pieniądze trafią w przyszłym roku do prywatnych agencji zatrudnienia, które będą miały za zadanie nie tylko znaleźć swojemu klientowi pracę, ale przede wszystkim tak go do niej przygotować, aby został w niej na dłużej.

Ich podopiecznymi będą długotrwale bezrobotni, osoby po pięćdziesiątce, matki wracające po urodzeniu dziecka i bezrobotni niepełnosprawni.

Problem w tym, że w Polsce nie ma prywatnych pośredników, którzy mieliby doświadczenie w pracy z takimi osobami, a wciąż obowiązujące przepisy podważają sens prowadzenia takiego programu.

20 lat od takiego czasu Wielka Brytania łączy pracę pośredniaków i prywatnych agencji

Sam pomysł eksperci chwalą. – To fantastyczne rozwiązanie. Wszędzie na świecie do pracy z osobami długotrwale bezrobotnymi angażuje się prywatne firmy. To się sprawdza – mówi prof. Elżbieta Kryńska, ekonomistka z Uniwersytetu Łódzkiego.

W Wielkiej Brytanii współpraca państwowych służb zatrudnienia trwa już od 20 lat. Na Wyspach prywatne agencje mają za zadanie przygotować kandydatów do pracy w konkretnych przedsiębiorstwach.

Na zlecanie usług prywatnym agencjom w tym roku zdecydowali się także Niemcy. W kraju o coraz większym deficycie rąk do pracy rząd stara się robić wszystko, żeby przywrócić na rynek pracy jak największą liczbę osób nieaktywnych.

W Polsce na razie ten pomysł będzie testowany w trzech województwach: podkarpackim, dolnośląskim i mazowieckim. Weźmie w nim udział 3 tys. osób.

Zgodnie z nowymi wytycznymi miałyby dostać indywidualnego doradcę, który pomoże napisać CV i list motywacyjny, umówi na rozmowę z pracodawcą, przygotuje do niej, a często także – na co zwracają uwagę pracownicy powiatowych urzędów pracy (PUP) – przypilnuje, żeby kandydat poszedł na spotkanie umyty, czysto ubrany i trzeźwy.

Agencje będą otrzymywały wynagrodzenie płatne na raty. Pierwsza transza to maksymalnie 2 tys. zł za przygotowanie planu wprowadzenia bezrobotnego na rynek pracy.

30 mln zł będzie kosztowało przeprowadzenie pilotażowego programu w Polsce

Kolejne pieniądze (od 2 do 3 tys. zł) będą trafiały do agencji po każdym zakończonym etapie projektu – za przygotowanie do pracy, znalezienie podopiecznemu zatrudnienia i utrzymanie go na rynku pracy przez kilka miesięcy.

– Te ostatnie etapy są bardzo ważne. Wielokrotnie przekonaliśmy się, że te osoby, które przez wiele lat żyły z dorywczych prac, znikają zaraz po pierwszej wypłacie. Ktoś musi ich przypilnować – mówi Jerzy Bartnicki, szef PUP w Kwidzynie.

Zlecenie usług na zewnątrz to skuteczniejsza i tańsza metoda aktywizowania niż ta, w której wszystkim zajmują się pracownicy pośredniaków. Statystycznie na jednego doradcę zawodowego w PUP przypada prawie tysiąc bezrobotnych.

– To rozwiązanie pozwoli nam elastycznie reagować na zmiany na rynku pracy. Kiedy przybędzie bezrobotnych, zlecimy więcej zadań prywatnym agencjom. Kiedy ich ubędzie – mniej – mówi wiceminister pracy Jacek Męcina.

Jednak na polskim rynku jest bardzo mało agencji, które potrafią pracować z trudnym klientem. Świadczą o tym m.in. wyniki pilotażu przeprowadzonego w tym roku w Gdańsku, gdzie agencjom udało się przywrócić na rynek pracy zaledwie dwie osoby.

– To wina nie tylko słabo przygotowanej do takich działań agencji, ale także samych bezrobotnych oraz kompletnie niedostosowanych do tych działań przepisów prawnych – tłumaczy Roland Budnik, szef tamtejszego pośredniaka.

Większość figurujących w rejestrach to ludzie, którzy pracy nie szukają. Na 300 osób przekazanych w Gdańsku agencjom aż 157 powiedziało, że nie chce pracować. – Nie wymagajmy od agencji niemożliwego. Najpierw wykreślmy z rejestru te osoby, które są tam tylko dla ubezpieczenia – mówi Bartnicki.

Z tym nie zgadza się Anna Karaszewska z firmy Ingeus, głównego partnera do walki z bezrobociem brytyjskiego rządu. – Nie ma ludzi niezatrudnialnych. Najpierw trzeba się dowiedzieć, dlaczego te osoby nie chcą pracować – tłumaczy i dodaje, że bardzo mało osób nie chce pracować z lenistwa. Zazwyczaj nie szukają pracy ci, którzy np. muszą opiekować się innym członkiem rodziny albo są zniechęceni wcześniejszymi bezskutecznymi próbami. – W rezultacie może się okazać, że przez pomoc w innym zorganizowaniu opieki czy przeglądanie razem z nimi oferty można ich łatwo zachęcić do pracy – zapewnia Karaszewska.

Ale takich firm jak Ingeus w Polsce praktycznie nie ma. – Prywatne agencje są nastawione na zysk. Skoro dziś zarabiają na pośrednictwie pracy, to się w tym specjalizują. Kiedy będą mogły zarabiać na aktywizacji, zatrudnią dodatkowych specjalistów – uważa jednak Kryńska i zapewnia, że we wszystkich krajach, w których takie działania rozpoczęto, agencje szybko sobie z tym poradziły.

Potrzeba też jednak zmiany przepisów. – Aby na trwałe wprowadzić bezrobotnego na rynek, trzeba z nim pracować około trzech lat. Ja tymczasem umowę z agencją mogę podpisać maksymalnie na dwa lata, bo ograniczają mnie przepisy ustawy budżetowej – tłumaczy Bartnicki.

O ile to nie stoi na przeszkodzie, by rozpocząć program pilotażowy (co najwyżej gorsze będą jego wyniki), o tyle inaczej jest z przepisami ustawy o zamówieniach publicznych. Uniemożliwiają dziś one płacenie za takie usługi w transzach i premiowanie za wyniki.

Prace nad zmianą przepisów trwają, ale dokładna data rozpoczęcia pilotażu nie jest jeszcze znana.

10 tys. zł na aktywizację jednego tzw. trudnego bezrobotnego zamierza przeznaczyć Ministerstwo Pracy. Pieniądze trafią w przyszłym roku do prywatnych agencji zatrudnienia, które będą miały za zadanie nie tylko znaleźć swojemu klientowi pracę, ale przede wszystkim tak go do niej przygotować, aby został w niej na dłużej.

Ich podopiecznymi będą długotrwale bezrobotni, osoby po pięćdziesiątce, matki wracające po urodzeniu dziecka i bezrobotni niepełnosprawni.

Pozostało 92% artykułu
Rynek pracy
Kogo szukają pracodawcy? Rośnie liczba wolnych miejsc pracy
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Rynek pracy
Coraz więcej niepracujących przypada na pracujących. W tych regionach jest najgorzej
Rynek pracy
Coraz więcej pracujących cudzoziemców. Najwięcej jest ich na Mazowszu
Rynek pracy
Listopadowe dane z rynku pracy w USA nieco lepsze od prognoz
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Rynek pracy
Czy strategia migracyjna zatrzyma boom w budownictwie