W lutym na rynku pojawiło się aż 3,9 mln nowych ofert pracy, co było największą liczbą od maja 2008 roku – wynika z danych Departamentu Pracy USA. Biorąc pod uwagę, że Stanach oficjalnie zarejestrowanych jest 12 milionów bezrobotnych, daje to średnią 3,1 osoby na każde miejsce pracy. To coraz bliżej normalnej wysokości wskaźnika, za który uważa się poziom dwóch chętnych na każde miejsce pracy. W szczycie kryzysu w 2009 roku na każde nowe miejsce pracy przypadało aż siedmiu potencjalnych pracowników. Dla kontrastu – podczas wielkiej prosperity lat 90. proporcja wynosiła 1:1, a tuż przed wielką recesją minionej dekady 1,5:1.

Statystycy odnotowali nie tylko poprawę liczby ofert, która była wyższa o 11 proc. w porównaniu z ubiegłym rokiem, ale także większą mobilność pracowników. Coraz więcej osób już pracujących aktywnie szuka nowego miejsca pracy, co świadczyć może o tym, że mają coraz więcej zaufania do sytuacji makroekonomicznej. Wskaźnik liczby pracowników dobrowolnie opuszczających miejsca pracy wynosił w pierwszych dwóch miesiącach br. 1,7 proc. i był najwyższy od października 2008 roku oraz zbliżył się do poziomu sprzed recesji (2,1 proc.). Tu także rządowe dane wykazują stopniowy wzrost. Jeszcze w lutym 2012 wskaźnik ten znajdował się na poziomie 0,1 proc.

Ekonomiści przypominają jednak, że po lutym, z którego pochodzą ostatnie dane nastąpił marzec, w którym zamiast spodziewanych 190 tys. nowych miejsc pracy powstało ich zaledwie 88 tys. Być może było to tylko jednomiesięczne wahnięcie, więc raporty z kolejnych dwóch miesięcy będą obserwowane przez rynki ze szczególną uwagą.