Od ubiegłego lata odsetek osób, które niedawno ukończyły studia ale pracują w zawodach nie wymagających dyplomu zmniejszył się z 46 proc. do 44,6 proc. To pierwszy spadek wskaźnika "niedozatrudnienia" od 2011 roku – twierdzą autorzy badań, ekonomiści Fed New York Fed – Jaison Abel oraz Richard Deitz. Oprócz tego wzrosła liczba ofert pracy dla wykwalifikowanych pracowników. Przed wielką recesją poniżej swoich kwalifikacji pracowało 41 proc. świeżych absolwentów wyższych uczelni.

Sytuacja młodych ludzi opuszczających uczelnie nigdy nie była relatywnie zła – przypomina dziennik "USA Today". Nawet w 2009 roku, kiedy bezrobocie przekroczyło próg 10 procent odsetek bezrobotnych absolwentów był o połowę niższy. Wielu z nich musiało się jednak pogodzić z pracą znacznie poniżej swoich kwalifikacji, np. w handlu detalicznym, czy gastronomii. Teraz – według danych Departamentu Pracy – pojawiło się więcej wolnych etatów dla specjalistów komputerowych, inżynierów, księgowych, czy architektów. Coraz więcej firm decyduje się także na podnoszenie kwalifikacji pracowników.

Stopa bezrobocia w USA wynosi obecnie 5,4 proc. i jest coraz bliższa punktu równowagi między popytem a podażą na pracę najemną.

Wielu młodych pracowników skarży się jednak na stracone lata, gdy musieli pracować w innych niż wyuczone zawodach. Według badania "American Economic Journal" z 2012 roku studenci, którzy wchodzili na rynek zatrudnienia w trudnych okresach ekonomicznych tracili średnio 9 proc. potencjalnych dochodów. Różnice się wyrównywały w ciągu 10 lat.