To jest rozgrywka między największym ukraińskim agroholdingiem a akcjonariuszami z Polski, toczona przed sądem w Luksemburgu. Kernel dążył do delistingu, nie licząc się specjalnie z akcjonariuszami. Kilka posunięć spółki zostało jednak uznanych za sprzeczne z dobrymi praktykami giełdowymi. Teraz bunt drobnych posiadaczy akcji zablokował możliwość zejścia spółki z parkietu.
KNF zawiesił postępowanie administracyjne w sprawie zdjęcia Kernela z Giełdy Papierów Wartościowych w Warszawie. Spółka czekała na pozwolenie na delisting od ubiegłego roku, ale decyzja ciągle była odwlekana. Kernel był proszony o kolejne dokumenty, wreszcie – pojawił się pozew akcjonariuszy mniejszościowych, którzy w Luksemburgu będą podważać prawo spółki do decyzji o delistingu. KNF nie wyda decyzji o udzieleniu zezwolenia na wycofanie akcji spółki z obrotu na rynku regulowanym do rozstrzygnięcia przez sąd w Luksemburgu zarzutów akcjonariuszy, w efekcie zejście Kernela z GPW opóźni się o czas trudny do przewidzenia.
Kto mógł podjąć decyzję?
Pozwy złożyła grupa akcjonariuszy, którzy kwestionują decyzję rady dyrektorów spółki z 13 kwietnia 2023 r. o delistingu. Spór trwa o to, kto tak naprawdę mógł tę decyzję podjąć, czy sama spółka, bo rada dyrektorów jest organem spółki, czy jej właściciele, czyli akcjonariusze. Zagraniczne spółki na polskim parkiecie działają na styku różnych porządków prawnych. To pierwsze rozwiązanie byłoby zgodne z prawem luksemburskim, to drugie – z polskim (Kernel jest ukraińską spółką notowaną na giełdzie w Warszawie, ale zarejestrowaną w Luksemburgu). Pikanterii dodaje fakt, że przewodniczącym rady dyrektorów jest Andrij Werewski, także prezes firmy Namsen Limited, dziś największego akcjonariusza Kernela.
Czytaj więcej
Delisting Kernela budzi potężne emocje. W sprawę zaangażowane są nadzory rynku z Polski i Luksemburga, sądy, organizacje zrzeszające inwestorów, a nawet politycy.