Ambicje były wielkie trzy lata temu. Organizatorzy Giełdowego Rynku Rolnego snuli plany przejęcia nawet 30–40 proc. wolumenu handlu polskim zbożem. W tym roku GRR odpowiadał jednak za... 0 proc. handlu.
Z 40 proc. do zera
– W 2023 r. nie zawarto na RTRS żadnej transakcji – odpowiedziało na pytanie „Rzeczpospolitej” biuro prasowe Towarowej Giełdy Energii. A przecież po drodze był (i jest) kryzys zbożowy, a rolnicy mieli trudności ze zbyciem zboża, bo magazyny i skupy były zapełnione ziarnem z Ukrainy.
W ciągu trzech lat działalności, od marca 2020 r., przez TGE przeszło 9550 ton zbóż. Zakładając nawet, że tyle właśnie wyniósłby handel na tej giełdzie w 2022 r., to byłoby to zaledwie 0,027 proc. całego rynku. Rok temu w Polsce wyprodukowano bowiem 35,3 mln ton zbóż.
Dlaczego się nie udało? Sami rolnicy wskazują przede wszystkim na niepotrzebne formalności i koszty. – Ta giełda zamarła, jej procedury są zbyt skomplikowane i nieczytelne, zwłaszcza system zgłaszania ofert – mówi Juliusz Młodecki, prezes Krajowego Zrzeszenia Producentów Rzepaku, który dodaje, że podstawą handlu rzepakiem jest kontakt sprzedającego z kupującym i niepotrzebny jest nam pośrednik w postaci giełdy. Giełdowemu Rynkowi Rolnemu nie pomogło nawet zmniejszenie do zera większości opłat.