Więcej wolności w państwie Tuska

Szef rządu zapowiada koniec polityki, zgodnie z którą Rzeczpospolita miałaby stanowić odizolowaną i mocno bronioną wyspę na europejskim morzu – pisze znany konstytucjonalista Piotr Winczorek

Publikacja: 27.11.2007 01:15

W artykule „Państwo dygnitarzy czy obywateli” („Rzeczpospolita” z 16 listopada 2007 r.) wyraziłem ostrożną obawę, czy Platforma Obywatelska nie oprze swoich działań na koncepcji państwa podobnej do tej, jaką w ciągu ostatnich dwóch lat realizowało Prawo i Sprawiedliwość. PiS postrzegało państwo jako wierzchołek rozbudowanej piramidy urzędów i podporządkowanych im agencji administracji rządowej. Czynnik obywatelski i samorządowy był w tej koncepcji niemal nieobecny.

Inauguracyjne sejmowe przemówienie premiera Donalda Tuska w znacznej mierze rozproszyło te obawy, choć zgodnie z angielskim powiedzonkiem trzeba pamiętać, że smak puddingu poznaje się dopiero w trakcie jedzenia. Ale dobre i to, co zostało już powiedziane.

W oficjalnym języku polityki pojawiła się od dawna nieobecna idea „społeczeństwa obywatelskiego”. Donald Tusk obiecał popierać jego kształtowanie się i umacnianie. Wyznaczył nawet – może zbyt optymistycznie – perspektywę 15 – 20 lat, w której miałoby dojść do pełnego jego uformowania. Zamiary takie znalazły wyraz w oświadczeniu, że „podstawą każdego państwa demokratycznego jest społeczeństwo obywatelskie. Nie da się go odgórnie zadekretować ani zbudować poprzez działania administracyjne. Można jednak i trzeba je wspomagać przez tworzenie ułatwień i przyjaznej przestrzeni dla organizacji pozarządowych”. Musi się z tym wiązać odchodzenie „od ponurego dziedzictwa PRL, w którym państwo miało ambicje podejmować prawie wszystkie decyzje za obywatela”. Proces ten powinien polegać na „wyposażaniu ludzi w możliwości działania inne niż poprzez administrację państwową”.

Premier Tusk opowiedział się za daleko sięgającą decentralizacją administracji publicznej przez przeniesienie jej zadań i uprawnień z instytucji i agend rządowych do organów samorządu terytorialnego. Temu celowi ma służyć między innymi ograniczenie dualizmu zarządzania na szczeblu wojewódzkim, gdzie istnieją konkurujące ze sobą ośrodki decyzyjne w osobach wojewody reprezentującego rząd oraz samorządowego marszałka województwa wraz z ich zapleczem urzędniczym. Gdy władza centralna nie ma zaufania do samorządu – podkreślił Donald Tusk – staje się dla niego śmiertelnym zagrożeniem.

Charakterystyczne, że zapowiedź rozszerzenia zakresu zadań i kompetencji samorządu terytorialnego, a także podkreślenie znaczenia w procesie reprezentacji interesów społecznych innych rodzajów samorządu spotkała się z krytyką Jarosława Kaczyńskiego występującego w imieniu PiS w debacie nad exposé premiera. Podtrzymał on pogląd, że państwo jest najlepszym obrońcą obywateli przed zachłannością samorządowych korporacji oraz lokalnych i ponadlokalnych układów stanowiących ekspozyturę spetryfikowanych, oligarchicznych struktur społecznych. Jedynie ono jest w stanie, zdaniem byłego premiera, skutecznie przeobrazić krajobraz społeczny. W istocie zgodnie z tą optyką samorząd stanowi poważne zagrożenie dla władzy centralnej.

Ważnym składnikiem koncepcji państwa w rozumieniu PO jest idea deetatyzacji gospodarki oraz sfery usług społecznych. Nie chodzi wyłącznie o prywatyzację. Ta powinna bowiem obejmować przede wszystkim rozbudowany sektor spółek należących do Skarbu Państwa, lecz także o zniesienie biurokratycznych ograniczeń, które krępują inicjatywę obywateli i ich wspólnot w dziedzinie przedsięwzięć oświatowych, zdrowotnych, kulturalnych. „Chcemy przyjąć zasadę, którą przyjęła współczesna Europa, że kultura to sprawa państwa, a nie państwowej administracji” – oświadczył premier.

Nowością jest porzucenie poglądu, że centralnymi instytucjami państwa, wręcz jego filarami są organy porządku publicznego, kontroli, nadzoru, ścigania i karania. Z przemówienia premiera Tuska w żaden sposób nie można wyprowadzić wniosku, że jego rząd ma zamiar lekceważyć walkę z patologiami społecznymi, z przestępczością i korupcją. Będzie on się przeciwstawiać tym zjawiskom, „ale wiemy chyba jakoś tak głębiej, że kluczowym zadaniem władzy publicznej jest zapobieganie, likwidacja przyczyn powstawania korupcji, a nie tylko efektowne jej ściganie” – mówił.

Godną zauważenia cechą myślenia o współczesnym państwie polskim jest to, że zdecydowanie silniej niż za rządów PiS sytuuje się je w obrębie większej całości cywilizacyjnej, jaką jest Unia Europejska. Szef rządu zapowiada koniec polityki, zgodnie z którą Rzeczpospolita miałaby stanowić odizolowaną i mocno bronioną wyspę na europejskim morzu. Wprawdzie słowo „suwerenność” nie zostało w exposé użyte, ale dosyć jasno widać, że jego znaczenie ulega przeformułowaniu. Suwerenność nie jest traktowana jako właściwość przesądzająca o odrębności i samoistności państwa w nieprzyjaznym otoczeniu, ale jako wartość, której realizacja w czasach współczesnych i w przyszłości będzie możliwa jedynie przez jego harmonijne włączenie się w struktury instytucjonalne i kulturowe, które otoczenie to tworzą.

Wizja państwa wycofującego administrację rządową z bezpośredniego zarządzania wieloma dziedzinami życia społecznego wzbudzi z pewnością zaniepokojenie w niektórych środowiskach. Może być potraktowana jako zapowiedź ustanowienia państwa słabego i nieefektywnego. Rzeczywiście jest odmienna od tej, jaką kształtowano według założeń etatyzmu, zgodnie z którymi miało ono roztaczać kontrolę nad żywiołami determinującymi bieg wydarzeń gospodarczych i społecznych, zapewniając przez to bezpieczeństwo swoim obywatelom.Nadzieja, że ustanowienie tego rodzaju kontroli jest możliwe, zawsze była złudna; państwo według Tuska z pewnością jej nie daje. W zamian może dać jednak więcej wolności, choć nie u wszystkich jest ona w wysokiej cenie.

Autor jest profesorem Uniwersytetu Warszawskiego, znawcą tematyki konstytucyjnej, stałym współpracownikiem „Rzeczpospolitej”.

Publicystyka
Rosja zamyka polski konsulat. Dlaczego akurat w Petersburgu?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Publicystyka
Marek Kozubal: Dlaczego Polacy nie chcą wracać do Polski
Publicystyka
Jacek Nizinkiewicz: PiS robi Nawrockiemu kampanię na tragedii, żeby uderzyć w Trzaskowskiego
Publicystyka
Estera Flieger: „Francji już nie ma”, ale odbudowała katedrę Notre-Dame
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Publicystyka
Trzaskowski zaczyna z impetem. I chce uniknąć błędów z przeszłości