Sąd zatem pisze (rozumuje?) następująco: dowolnej swobodzie nie można przypisać cech dowolności. Wyrażę to raz jeszcze, bo to jednak oszałamia – sąd twierdzi, że chociaż swoboda była dowolna, to nie można przypisać jej cech dowolności. Spróbujmy zastosować ten typ rozumowania do innej sytuacji: chociaż samochód jest niesprawny, to nie można przypisać mu cech niesprawności. Albo: choćby jakiś sąd orzekał nierzetelnie, to nie można przypisać mu cechy nierzetelności.
Chciałoby się rzec: skoro Boga nie ma, to wszystko wolno. Skoro logiki nie ma – to chyba też wszystko wolno.
Można pewnie próbować bronić Sądu Apelacyjnego w Warszawie, wskazując, że to tylko potknięcie słowne, bez większego przecież znaczenia. Sąd apelacyjny chciał zapewne napisać, że stanowisko sądu okręgowego zasługuje na uwzględnienie, gdyż mieści się w granicach swobodnej oceny dowodów, której nie można przypisać cech dowolności. Zdaje mi się, że tak się w języku prawniczym mówi. Warto wszak zauważyć przy okazji, że często (zazwyczaj?) sądy nie czują się w najmniejszym obowiązku przytaczać jakichkolwiek intersubiektywnych kryteriów określających granice owej swobodnej, ale nie dowolnej oceny dowodów.
[srodtytul]Niefortunne słowa[/srodtytul]
Przyjmijmy życzliwą interpretację, że to tylko niechlujnie zredagowany tekst uzasadnienia, że to pomyłka techniczna. Ale przecież pod tekstem podpisały się aż 3 (słownie: trzy) osoby. Trzy wykształcone osoby. Trzy doświadczone sędzie Sądu Apelacyjnego w stolicy. A na przesłanie tego dokumentu do strony pozwanej sąd potrzebował ponad trzech miesięcy (15 października 2008 r. został wydany wyrok, 26 stycznia 2009 r. mój pełnomocnik otrzymał uzasadnienie).
To tylko niefortunnie dobrane słowa. Ale przecież to uzasadnienie wyroku, na mocy którego zostałem skazany za niewłaściwie dobrane słowa. Skazany nie na pisanie tekstów i debatowanie, ale na zapłatę 10 tys. zł na wskazany cel, na wpłatę ponad 2,5 tys. zł kosztów sądowych na konto Agory SA (chociaż proces wytoczyła mi osoba fizyczna: Adam Michnik), na wykupienie kosztownego ogłoszenia o rozmiarach znacznie przekraczających fragment tekstu odnoszący się do powoda Michnika, ogłoszenia, które zawierało narzuconą mi wyrokiem treść niezgodną z moim sumieniem (napisałem o tym w odwołaniu, ale moje argumenty nie trafiły do sądu apelacyjnego).