Płoną miliony zniczy, tysiące ludzi składa w kościołach i na ulicach hołd tym, którzy odeszli. Słyszę polityków, którzy mówią: tak, w naszych walkach szliśmy za daleko, musimy uważać, by mówić o innych tak, by nie wstydzić się tego, gdy osoba, o której mówimy, kiedyś umrze. [wyimek][b][link=http://blog.rp.pl/janke/2010/04/14/szacunek-zaloba-i-pamiec/" "target=_blank]Skomentuj na blogu[/link][/b] [/wyimek]
W Internecie czytam ogromną ilość pięknych, pełnych bólu tekstów. Na ulicach wspaniałe sceny. Ból znoszony w godności. Z drugiej strony jest też żądanie wyjaśnień, poszukiwanie przyczyn, odreagowywanie. Przyczyny trzeba wyjaśnić, to oczywiste. Każdą wersję należy brać pod uwagę. Tyle że trzeba mieć do tego jakieś podstawy.
Tymczasem pojawiają się już teorie głoszące, bez żadnych racjonalnych podstaw, że to był zamach. „Gazeta Polska” z pełną powagą prezentuje opinię, że ktoś za tym stał: „Jeśli ktoś myślał nad przygotowaniem tego lotu, a zapewne myśleli różni ludzie, to ktoś myślał, żeby stało się tak, jak się stało. Nie widzę innego wyjaśnienia. Komuś zależało, żeby tak się stało. Szef sztabu... dowódcy... niemożliwe. Ktoś nad tym myślał”.
Takie myśli podchwytują inni, którzy w różnych miejscach sieci publikują najbardziej kosmiczne teorie, jak to Tusk, Putin i ludzie z rządu… Niektórym trudno utrzymać emocje na wodzy. Na Facebooku powstaje ruch przeciwników pochówku na Wawelu. Ktoś organizuje w dniach żałoby demonstracje przed siedzibą kurii. Inni piszą o łajdakach i deklarują pogardę wobec tych, którzy zachowywali się niegodnie. Puszczają nam nerwy. Po jednej i drugiej stronie. Powstrzymajmy się.
Nie apeluję o zacieranie różnic, zamazywanie sporów ani o to, by zapominać, co jeszcze niedawno się działo i kto co mówił. Apeluję o szacunek. Dla tych, którzy odeszli, dla naszego państwa, dla siebie nawzajem, którzy zostaliśmy na ziemi. Ale też o szacunek dla faktów i rozumu. Trwa żałoba.