Kto jest wygranym tych wyborów? Odpowiedź na to pytanie zdaje się oczywista, jeśli tym razem wierzyć jednak sondażom. Wygranym jest Bronisław Komorowski.
Ale sporo komentatorów twierdzi, że zwycięzców tak naprawdę jest trzech. Oprócz Komorowskiego także Jarosław Kaczyński i Grzegorz Napieralski. I w tej ocenie mają sporo racji, ale o tym za chwilę.
Wszyscy wygrali, a nikt nie przegrał? To kłóci się ze zdrowym rozsądkiem. I słusznie, bo jest jednak przegrany. W tej roli ma spore szanse wystąpić Donald Tusk.
Dlaczego taki los może się przytrafić liderowi zwycięskiej, i to podwójnie, partii? Przecież Platforma ma już nie tylko swój rząd z premierem na czele, ale i swojego prezydenta.
Formalnie PO może rządzić niepodzielnie. Wszystkie instrumenty władzy ma w rękach. Weto już niegroźne. Bo jeśli w ogóle się zdarzy, to najprawdopodobniej jako decyzja wcześniej uzgodniona w rodzinie, pod publiczkę. Nie będzie kłopotów z nominacjami dla ambasadorów, stopniami generalskimi, nominacjami sędziowskimi itp. Po prostu pełna sielanka.