SLD ma plan: uderzyć w PSL i PO

SLD mierzy w taki wynik wyborczy, by jesienią żadna koalicyjna układanka nie była możliwa bez udziału lewicy. I ma plan, jak tego dokonać

Publikacja: 03.02.2011 20:17

Grzegorz Napieralski

Grzegorz Napieralski

Foto: Fotorzepa, Bartosz Jankowski

Partia Grzegorza Napieralskiego precyzyjnie określiła sobie cel: osiągnąć taki wynik w najbliższych wyborach parlamentarnych, aby nie dało się stworzyć żadnego rządu koalicyjnego z pominięciem SLD. Ciśnienie w Sojuszu jest wielkie nie tylko dlatego, że działacze są wygłodzeni pięcioletnią opozycyjną mizerią. Przede wszystkim dlatego, że jesienią 2011 r. wyłoni się układ polityczny rządzący Polską aż do 2015 roku. Dopiero wtedy odbędą się wszystkie wybory (oprócz samorządowych).

"Spłaszczenie wyników" – tak brzmi określenie kluczowe w strategii Sojuszu. Chodzi o to, aby wyniki wyborcze między partiami były mniej zróżnicowane niż teraz. 33 proc. dla PO, 25 dla PiS, 20 dla SLD, tylko 5 dla PSL i ewentualnie 5 dla PJN – tak wygląda najlepszy z osiągalnych dla Sojuszu wynik. W jego efekcie PO miałaby dużo mniejszy klub. A na dodatek nie byłaby w stanie stworzyć stabilnej koalicji tylko z PSL.

Oczywiście SLD będzie podgryzało PO. To z jednej strony rutynowe działanie partii opozycyjnej, z drugiej – chęć odzyskania części wyborców. Wystarczy bowiem spojrzeć na mapę poparcia dla partii politycznych: PO dominuje w województwach zachodnich, tam, gdzie jeszcze dziesięć lat temu wygrywał Sojusz.

Liderzy SLD mają duże nadzieje. Według ich kalkulacji przestaje być skuteczne straszenie PiS-em. Coraz mniej wyborców wierzy w to, że partia Jarosława Kaczyńskiego ma szanse na powrót do władzy. Zatem partia Donalda Tuska przestaje być postrzegana jako jedyny przed tym ratunek.

"Spłaszczaniu wyniku" towarzyszy drugi element – eliminacja PSL. Kierownictwo SLD nie zakłada, że da się całkiem wyrzucić ludowców z parlamentu. Ale wierzy, że można doprowadzić do tego, iż PSL ledwo przekroczy 5-procentowy próg wyborczy.

– Przyjdzie czas odwetu za wybory do sejmików – grożą politycy SLD. Rzeczywiście, Sojusz przeżył jesienią bolesne upokorzenie, gdy został wyprzedzony przez ludowców. Porażka została wytłumaczona tym, że SLD "odpuściło sobie" wieś. Uznano to za błąd tym większy, że w poprzednich wyborach, zwłaszcza w złotych latach Sojuszu, postkomuniści mieli spore poparcie na wsi.

Zapowiedzi SLD-owskiej rekonkwisty brzmią dość buńczucznie. Na przykład program rolny SLD ma być zaprezentowany w miejscu symbolicznym dla PSL – w Wierzchosławicach koło Tarnowa, rodzinnej miejscowości Wincentego Witosa.

To wyraźne prowokowanie ludowców. I nie koniec ataku. SLD ostrzy zęby na ministra rolnictwa. Już w przyszłym tygodniu chce zaatakować Marka Sawickiego świńskimi półtuszami. A dokładniej rozliczyć ministra za rzekome wpuszczenie na polski rynek mięsa, którego niska cena zagroziła opłacalności krajowej produkcji.

Na dodatek wojna o wieś stworzyła szansę na pojednanie między Napieralskim a Wojciechem Olejniczakiem. Obecny szef Sojuszu zaproponował swojemu rywalowi, aby ten zainteresował się programem dla wsi. Ten był nieufny, podejrzewając, że jest spychany na marginalny kierunek. Gdy jednak się okazało, że SLD może sporo tam zyskać, Olejniczak (sześć lat temu był dobrze ocenianym ministrem rolnictwa) dał Napieralskiemu pozytywną odpowiedź.

Partia Grzegorza Napieralskiego precyzyjnie określiła sobie cel: osiągnąć taki wynik w najbliższych wyborach parlamentarnych, aby nie dało się stworzyć żadnego rządu koalicyjnego z pominięciem SLD. Ciśnienie w Sojuszu jest wielkie nie tylko dlatego, że działacze są wygłodzeni pięcioletnią opozycyjną mizerią. Przede wszystkim dlatego, że jesienią 2011 r. wyłoni się układ polityczny rządzący Polską aż do 2015 roku. Dopiero wtedy odbędą się wszystkie wybory (oprócz samorządowych).

Pozostało 84% artykułu
Publicystyka
Rosja zamyka polski konsulat. Dlaczego akurat w Petersburgu?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Publicystyka
Marek Kozubal: Dlaczego Polacy nie chcą wracać do Polski
Publicystyka
Jacek Nizinkiewicz: PiS robi Nawrockiemu kampanię na tragedii, żeby uderzyć w Trzaskowskiego
Publicystyka
Estera Flieger: „Francji już nie ma”, ale odbudowała katedrę Notre-Dame
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Publicystyka
Trzaskowski zaczyna z impetem. I chce uniknąć błędów z przeszłości