Przypomnijmy: w Strasburgu miało dojść do otwarcia wystawy "Prawda i Pamięć. Katastrofa smoleńska", organizowanej przez polskich europosłów. Honorowy patronat nad wystawą objęli Jarosław Kaczyński oraz córka tragicznie zmarłej pary prezydenckiej, Marta Kaczyńska. Niestety, organizatorzy otrzymali pismo od kolegium kwestorów PE, w którym odmówiono zgody na umieszczenie podpisów pod zdjęciami. Wywołało to sporo kontrowersji. Padły zarzuty o cenzurę. Jan Zahradil napisał - jak sam określił - oficjalny i bardzo uprzejmy w formie - list do przewodniczącego PE, Jerzego Buzka. Poprosił w nim o wyjaśnienie całej sytuacji. Chodziło przede wszystkim o odpowiedź na pytania kto, kiedy i na podstawie jakich przepisów podjął decyzję o ocenzurowaniu.
Wokół sprawy narosło wiele niejasności - mówi Zahradil - i tylko rzeczowa odpowiedź może zweryfikować, czy mamy do czynienia z politycznym podtekstem czy też procedurami biurokratycznymi. Przyznam, że byłem bardzo zaskoczony tym, co się stało. Przez polskich kolegów z EKR zostałem poproszony o wzięcie udziału w uroczystej inauguracji wystawy. Widok pozaklejanych napisów niemile mnie zaskoczył. Usłyszałem, że napisy pozaklejano taśmą na polecenie kolegium kwestorów. Szczerze mówiąc jestem zbulwersowany. Jestem eurodeputowanym już przez drugą kadencję i nie spotkałem się jeszcze z tego typu sytuacją.
A nam się pozaklejane napisy podobają. Trudno o bardziej wyrazisty dowód na to, jak postępuje w określonych sytuacjach Parlament Europejski.?