Jak ustaliła "Rz" - po trzech latach badania sprawy śledczy uznali, że dokument, jaki Piskorski przedstawił w urzędzie skarbowym, by wytłumaczyć się z majątku, został sfałszowany.
Zarzut dotyczy tego, że w sierpniu 2001 r. w urzędzie skarbowym Warszawa-Wola polityk posłużył się jako autentyczną sfałszowaną umową kupna-sprzedaży przedmiotów zabytkowych z zakresu malarstwa i rzemiosła artystycznego sprzed 1945 r., na której został podrobiony podpis kupującego. Jest to przestępstwo z artykułu 270 par. 1 Kodeksu Karnego, zagrożone karą do pięciu lat więzienia – mówi „Rz" Monika Lewandowska, rzeczniczka prokuratury.
Zakwestionowana umowa nosi datę 19 stycznia 1997 r. Opiewa na kwotę ponad 900 tys. zł. Piskorski figuruje na niej jako sprzedający antyki. Kupującym około sto przedmiotów miał być antykwariusz Zygmunt M., który na mocy tej umowy miał wejść w posiadanie starodruków, obrazów i przedmiotów do wystroju wnętrz. Prokuratura oskarżając Piskorskiego zarzuciła mu przestępstwo posłużenia się podrobionym dokumentem, za co grozi kara od 6 miesięcy do 5 lat więzienia.
Fałszerstwo podpisu ma potwierdzać ekspertyza kryminalistyczna zamówiona u biegłych na potrzeby śledztwa. Biegły porównujący podpisy antykwariusza na umowie i na innych dokumentach doszedł do wniosku, że brak jest cech wspólnych między porównywanymi podpisami - poinformowała prokuratura.