W wywiadzie udzielonym portalowi polskaprezydencja2011.pl prezes PiS tłumaczy:
Przede wszystkim musimy sobie uświadomić, że prezydencja jest rotacyjna i nic nadzwyczajnego nas nie spotyka. Tak się złożyło, że w tym półroczu, począwszy od lipca, tę funkcję, po wielu innych krajach, będzie sprawowała Polska. Przed nami na czele Unii stały także inne kraje, które nie tak dawno zostały przyjęte do Unii Europejskiej, jak choćby Czechy. Na dodatek w sytuacji „polizbońskiej” to przewodnictwo jest słabsze niż było przedtem. (...) Pozycję międzynarodową wypracowuje się w inny sposób. Prezydencja może być albo dobra albo zła, nieudana albo udana, różne prezydencje mieliśmy w historii. I tutaj na pewno jest pole do popisu.
Prezes PiS zwraca również uwagę na fakt budowania potrzebnych sojuszy wewnątrz Unii. Zwłaszcza w kontekście bezpieczeńswa energetycznego.
Jeżeli chodzi o kwestie energetyczne, to Europa dzieli się na państwa, które nie mają obaw z racji dalekiej dywersyfikacji, jeśli chodzi o Rosję, a dokładnie Gazprom, i kraje, które powody do takich obaw mają. Nawet jeśli ich poprzednie rządy takich obaw nie demonstrowały, a nawet podporządkowywały się tak jak rządy Słowacji czy Węgier, to dzisiaj jest już inaczej. Tutaj można szukać możliwości współpracy. Ale ta perspektywa ulega też zmianie. Perspektywa gazu łupkowego, która po ostatnich odwiertach wydaje się być coraz bardziej realna, tę perspektywę w jakiś sposób zmienia.
Ale tutaj trzeba się bronić przed tym, co już się w Unii zaczęło, czyli przed kampanią zmierzającą do zakazania wydobywania gazu łupkowego.
Jarosław Kaczyński o potencjalnym wykorzystywaniu przez rząd polskiej prezydencji w kampanii wyborczej mówi: