Ziemkiewicz zestawia dwa modele dziennikarstwa:
Dla mediów Agory i ITI, dla większości dziennikarskich gwiazd, które zawdzięczają sławę dobremu miejscu w systemie zbudowanym na bazie umowy okrągłego stołu, imperatywem jest obrona demokracji przed Jarosławem Kaczyńskim. – Gdy PiS zostanie sprowadzony poniżej 10 proc., będzie można zacząć krytykować PO – zadeklarowano w jednej z rozmów „politbiura”, jak przyjęło się określać piątkowe pogadanki Jacka Żakowskiego, Tomasza Lisa, Tomasza Wołka i Wiesława Władyki w Radiu TOK FM - pisze Ziemkiewicz. - Podobną, tylko odwrotną postawę przyjmuje „Gazeta Polska” i jej wprowadzony na rynek krótko przed wyborami dziennik, a także media związane z Radiem Maryja i różne inicjatywy internetowe.
Krytykować PiS można będzie dopiero wtedy, gdy stanie się on częścią normalnego systemu partyjnego, normalnego rynku idei, a więc gdy demokracja zostanie w Polsce przywrócona. Dopóki rządzi PO i dzięki posiadanemu monopolowi władzy oraz potędze dyspozycyjnych mediów może ona bezkarnie ogłupiać masy i unikać odpowiedzialności przed społeczeństwem, dopóty zadaniem nadrzędnym jest zwycięstwo opozycji.
Rafał Ziemkiewicz kontynuuje
Ofiarność Tomasza Lisa, który wziął na siebie rolę protagonisty w niemającej już zupełnie nic wspólnego z dziennikarstwem przedwyborczej debacie telewizyjnej, była tylko jednym z wielu dowodów zatracenia wszelkiej przyzwoitości w walce o zwycięstwo obozu władzy. Przykładem może mniej spektakularnym, ale bardziej dobitnym, jest wykorzystanie przez „Gazetę Wyborczą” wypadku Jarosława Wałęsy. Na czołówkę dziennika trafiły oskarżenia Janusza Kaczmarka, jakoby niegdyś, w strasznych latach IV RP, Jarosław Kaczyński kazał „polować” na tegoż Jarosława Wałęsę, mówiąc: „przez młodego wyjdziemy na starego”.