Wtorkowe posiedzenie rządu pokaże, jak dalej mogą wyglądać relacje w koalicji PO – PSL. To, jakie zapadną ustalenia w kwestii wprowadzenia składki zdrowotnej dla rolników i sam przebieg posiedzenia zasygnalizują PSL, jak bardzo Donald Tusk jest przywiązany do deklaracji wygłoszonych w exposé.
"Tusk pogroził PSL końcem koalicji w razie głosowania przeciw rządowym projektom i ludowcy miękną" – takie zdanie przeczytali ludowcy w poniedziałkowej "Gazecie Wyborczej". Uznali je za komunikat wypuszczony za pośrednictwem zaprzyjaźnionego tytułu przez otoczenie premiera po to, by rozmiękczyć ich twardą postawę. Na razie, ich zdaniem, nie ma mowy o przeforsowaniu propozycji Tuska wyłącznie w wersji rządowej.
Chodzi o dwie propozycje: podniesienia wieku emerytalnego kobiet do 67. roku życia i wprowadzenia rolników do ogólnego systemu podatkowego. Do tej pory Tusk i PO twardo deklarowali, że przeprowadzą te zmiany, a koalicjant równie mocno mówił, że się na to nie zgodzi. Styczeń może być czasem rozstrzygnięcia.
Ludowcy z typowym dla nich optymizmem przekonują, że Tuskowi nie uda się przeprowadzić obu zmian. Ale nie planują stawiać oporu metodą "na Rejtana". Ich taktyka będzie polegała na rozwadnianiu lub stopniowym demontażu propozycji rządowych.
>Etapem pierwszym będą rozmowy ekspertów. W sprawie likwidacji podatku rolnego spotkania muszą się odbyć do 15 stycznia (by być w zgodzie z orzeczeniem Trybunału Konstytucyjnego, nowe przepisy muszą wejść w lutym). Rozmówca "Rz" z kierownictwa PSL twierdzi, że eksperci ze strony PO zrozumieli, iż finanse publiczne ucierpią z powo- du likwidacji tego podatku. Pozostaje przekonać premiera. – Myślę, że przekona go wizja wypłacania rocznie 6 – 7 mld zł transferów socjalnych na wieś – mówi. Dodaje, że PSL nie musi umierać za podatek rolny, bo "PO zobaczy, w co się wpakuje po jego likwidacji, i sama się wycofa".