Izraelskie lotnictwo ma nowego dowódcę. Został nim Amir Eszel. Niezwykle utalentowany i popularny wśród kadry oficerskiej generał. W mediach natychmiast ukazało się wiele artykułów, w których zadano pytanie, czy to ten człowiek poprowadzi izraelskie lotnictwo do najbardziej ambitnej misji w jego historii: zniszczenia instalacji nuklearnych Teheranu.
Przy okazji, zupełnie nieoczekiwanie, dostało się Polsce. Izraelskie gazety przypomniały słynny przelot nad byłym niemieckim obozem zagłady Auschwitz, który miał miejsce w 2003 roku. Eszel pilotował wówczas jeden z trzech izraelskich myśliwców F-15, które przy okazji pobytu na pokazie lotniczym w Radomiu przeleciały kilkaset metrów nad byłym obozem.
Wydarzenie to odbiło się szerokim echem, a Eszel został uznany za bohatera. Teraz, przy okazji nowej nominacji, ujawnił prasie kulisy tamtego lotu. Według niego Polacy zgodzili się na niego, ale pod warunkiem że odbędzie się powyżej poziomu chmur. Eszel – jak mówi dziś z dumą – świadomie nie posłuchał gospodarzy i przeleciał z rykiem silników niemal nad samymi barakami.
– Powiedziałem wówczas pozostałym pilotom: musieliśmy słuchać Polaków przez 800 lat. Teraz już się ich słuchać nie musimy – wspominał nowy dowódca lotnictwa. Słowa te zostały przyjęte przez dziennikarzy z aprobatą. Charakterystyczny jest komentarz, jaki opublikował znany amerykański publicysta Jeffrey Goldberg.