Wielka naiwność Obamy

Obama popełnił błąd, porzucając pomysł budowy elementów tarczy antyrakietowej w Polsce i Czechach. Zrobił to w imię romantycznej idei resetu z Rosją. I co się stało? Rosja stała się potężniejsza – twierdzi były burmistrz Nowego Jorku Rudolph „Rudy" Giuliani w rozmowie z Jędrzejem Bieleckim.

Aktualizacja: 27.11.2013 07:09 Publikacja: 26.11.2013 19:04

Wielka naiwność Obamy

Foto: PAP/serwis codzienny, Paweł Supernak Paweł Supernak

Stany Zjednoczone zgodziły się właśnie na stopniowe zniesienie sankcji wobec Iranu, mimo że Teheran nie zobowiązał się ani do likwidacji infrastruktury atomowej, ani do wstrzymania wzbogacania uranu. Czy Barack Obama nie jest przypadkiem naiwny?

Tak jak John McCain, jestem sceptyczny wobec tego porozumienia. Patrzę na to, co podpisano, i nie widzę niczego, co mogłoby przerwać proces przekształcenia Iranu w mocarstwo atomowe. Nawet przy najlepszej woli można jedynie założyć, że zamiast za miesiąc, Iran będzie miał broń jądrową za dwa miesiące. A do tego otrzyma 7 miliardów dolarów w postaci poluzowania sankcji. To zresztą wersja oficjalna, bo podejrzewam, że tych 7 miliardów ostatecznie stanie się 20 miliardami.

Porozumienie w ogromnym stopniu zostało podporządkowane interesom irańskim, a nie amerykańskim i szerzej – zachodnim

Porozumienie w ogromnym stopniu zostało więc podporządkowane interesom irańskim, a nie amerykańskim – i szerzej zachodnim. Nie sądzę też, aby to było dobre posunięcie taktyczne. Na tym etapie należało zaostrzyć sankcje, wywrzeć presję na Irańczyków i zmusić ich do zdemontowania infrastruktury jądrowej. I dopiero potem złagodzić sankcje. Bo przecież natychmiast, gdy tylko zostaną one zniesione, Irańczycy znowu zaczną robić to co wcześniej, czyli oszukiwać inspektorów.

Izrael i Arabia Saudyjska już oznajmiły, że nie czują się tym porozumieniem związane.

Mamy dwóch kluczowych sojuszników w tej części świata: Izrael i Arabię Saudyjską. Obaj krytykują to porozumienie. I w dodatku mają rację. To jest dla mnie bardzo niepokojące.

Stany Zjednoczone zdają się tracić jeszcze jednego kluczowego sojusznika na Bliskim Wschodzie: Egipt. Kair szuka teraz alternatywnego sojuszu z Moskwą.

Powinniśmy byli wykazać się znacznie większą lojalnością wobec Hosniego Mubaraka. On był naszym sojusznikiem przez długi czas. To prawda, popełnił wiele błędów. Ale ci, którzy przyszli po nim, zrobili o wiele gorsze rzeczy. Mubarak utrzymywał zresztą dobre stosunki nie tylko z nami, ale także z Izraelem i Arabią Saudyjską. Było wiele obszarów, w których współpracowaliśmy z Egiptem. Z układu, który miał swoje wady, przeszliśmy do czegoś znacznie gorszego. Tak jak byśmy się niczego nie nauczyli po tym, co się stało po obaleniu szacha w Iranie.

Barack Obama najmocniej jest krytykowany za strategię wobec Syrii. Czerwone linie, które ogłosił w sprawie użycia broni chemicznej, okazały się bez znaczenia.

Od bardzo dawna zajmuję się polityką, widziałem wielu prezydentów i pamiętam, jak Ameryka znalazła się w podobnej sytuacji, gdy w Białym Domu był Jimmy Carter, a Stany Zjednoczone pozwoliły Związkowi Radzieckiemu na zajęcie Afganistanu. Ale potem przyszedł Ronald Reagan i rozwiązał ten problem. Jestem przekonany, że teraz będzie podobnie. Na początku swojej prezydentury Obama zrobił zresztą jeszcze poważniejszy błąd, porzucając pomysł budowy elementów tarczy antyrakietowej w Polsce i Czechach. Zrobił to w imię romantycznej idei resetu z Rosją. I co się stało? Rosja stała się potężniejsza. Nie powinniśmy byli porzucać obrony rakietowej za nic. To był ogromny błąd nie tylko ze strony prezydenta Obamy, ale także ówczesnej sekretarz stanu Hillary Clinton, która była w to mocno zaangażowana.

Kilka dni temu Ukraina podjęła decyzję o wyborze integracji z Rosją, a nie Unią. Władimir Putin odzyskuje utracony grunt?

Zastanawiam się, czy Ukraina poszłaby w tym kierunku, gdybyśmy pięć lat temu nie wykazali się słabością w Polsce i Czechach. Rzeczywistość jest taka, że ludzie mają szacunek do siły, a nie słabości. Porzucenie takiej karty, jak obrona rakietowa w krajach, o które Ronald Reagan walczył z wielką determinacją, w zamian za mętną obietnicę resetu pokazuje wielką naiwność Obamy.

Czy w ogóle można było wyrwać Ukrainę z objęć Kremla?

Należało uruchomić nowy plan Marshalla. I to nie tylko dla Ukrainy, ale dla całej Europy Wschodniej. To by była alternatywa dla rosyjskiej dominacji. Trzeba też było pokazać Ukrainie, jakie korzyści może uzyskać z importu gazu ziemnego ze Stanów Zjednoczonych. Niestety, obecna administracja w Waszyngtonie nie wspiera eksportu gazu na wielką skalę. Gdybyśmy to robili, zdolność Rosji do wymuszenia ustępstw na innych krajach zostałaby ograniczona. Niektórzy nie mogą w to uwierzyć, ale my w Ameryce mamy dziś tyle gazu, że część musimy wypalać na darmo!

Dziś na powstrzymanie planów odbudowy sowieckiego imperium przez Putina jest już chyba za późno?

Nie! Nie boimy się nowego Związku Radzieckiego. Owszem, Rosja niejednokrotnie w brutalny sposób wymusza ustępstwa, próbuje odbudować dawną sferę wpływów. Ale amerykański prezydent, który wykaże się determinacją, bez trudu może się temu przeciwstawić. Ludzie w tej części świata w nieporównanie większym stopniu chcą być związani ze Stanami Zjednoczonymi i zachodnią Europą. Lepiej niż ktokolwiek inny wiedzą, co to znaczy być pod władzą Moskwy.

Jak jednak pozostawać w sojuszu z Ameryką, przekazywać jej wszystkie sekrety, skoro człowiek tak niskiej rangi jak Edward Snowden może je potem pokazać całemu światu. Amerykański system władzy wydaje się dysfunkcyjny.

System nie jest dysfunkcyjny, Stany Zjednoczone są najpotężniejszym państwem na świecie. To kraj, do którego więcej ludzi chce wyemigrować niż do jakiegokolwiek innego państwa. Mamy gospodarkę większą niż chińska i rosyjska razem wzięte. Snowden nie powinien był otrzymać dostępu do poufnych informacji. Takie prawo dostaje dziś za dużo ludzi. To trzeba naprawić. Ale samo szpiegowanie nie jest niczym nadzwyczajnym, istnieje od wielu tysięcy lat. Nie przesadzajmy też z tajemnicami, które ujawnił Snowden. Owszem, wyszły na jaw niewygodne informacje. Ale to, jak działa amerykański system obrony, pozostaje dobrze chronioną tajemnicą.

Afera Snowdena to niejedyna wpadka, która zaciążyła na wiarygodności Ameryki. Inną jest obraz zamkniętych urzędów w Waszyngtonie z powodu sporu w Kongresie o redukcję długu.

Amerykański system nie jest doskonały, ale żadna demokracja taka nie jest. To naturalne, że nie we wszystkim się zgadzamy. Inaczej mielibyśmy do czynienia z dyktaturą. To, co się stało, to był spór między amerykańskimi politykami, w jaki sposób zarządzać gospodarką. Demokraci chcą wydawać więcej pieniędzy publicznych, republikanie – mniej. I czasami się o to ostro spieramy. Ale nie można powiedzieć, że z tego powodu Ameryka przestała być wiarygodna.

I nie widzi pan potrzeby głębokiej reformy instytucji państwa?

Zmienić konstytucję, która działa od 200 lat i która pozwala na pokojową zmianę ekip rządzących częściej niż gdziekolwiek indziej? Nie jestem tego zwolennikiem. Większość krajów świata chciałaby mieć nasze problemy, być Stanami Zjednoczonymi.

Tu nie chodzi jednak tylko o instytucje, ale o radykalizację republikanów pod wpływem Tea Party.

Nie tylko republikanie są w coraz większym stopniu pod wpływem radykalnych skrzydeł. Także demokraci. Ja jestem politykiem umiarkowanym, uważam, że rozwiązania leżą pośrodku. Ale też bez przesady: Tea Party jest autentycznym odbiciem amerykańskiej demokracji, odzwierciedla opinie bardzo dużej grupy ludzi, którzy uważają, że amerykański rząd stał się za duży. To ludzie, którzy obawiają się, że Obamacare doprowadzi do powstania socjalnej służby zdrowia. Tych obaw nie wolno lekceważyć. Przytłaczająca większość członków Tea Party to dobrzy, ciężko pracujący ludzie.

MFW przewiduje, że już w 2016 roku Chiny będą miały największą gospodarkę świata. Ameryka sprosta takiemu wyzwaniu?

Ta prognoza to absurd! Całkowity! Chiny mają 700 mln ludzi, których trzeba wyrwać z nędzy, a Ameryka niemal w ogóle nie ma ludzi żyjących w biedzie. Amerykańska gospodarka tak bardzo wyprzedza chińską, że zajmie im pół wieku, zanim nas dogonią. Dziś nasza gospodarka jest trzykrotnie większa od chińskiej. Za 20 lat będzie – w najgorszym wypadku – dwukrotnie większa.

Chyba jednak to nie jest taki łatwy przeciwnik, skoro prezydent Obama zdecydował skierować większość sił Ameryki w rejon Azji kosztem Europy i Bliskiego Wschodu.

Pomysł skoncentrowania się na Azji zainicjował już prezydent George W. Bush, podpisując porozumienie nuklearne z Indiami i nawiązując bliską współpracę z Wietnamem. To region, gdzie będzie się rozstrzygała przyszłość zarówno Ameryki, jak i zachodniej Europy. Przez swoje położenie Stany Zjednoczone zawsze były krajem, który musiał mocno angażować się w sprawy azjatyckie. Strategia Obamy w tym przypadku jest więc słuszna.

Wymienił pan wiele błędów popełnionych przez prezydenta Obamę w polityce zagranicznej. Czy uważa pan, że gdyby jego następca dalej szedł tym tropem, pozycja Ameryki jako jedynego supermocarstwa świata byłaby zagrożona?

Nigdy nie zakładam, że mój kraj zostanie osłabiony. W naszej historii przechodziliśmy przez trudne okresy, ale zawsze wychodziliśmy z nich wzmocnieni. Znam dobrze Amerykę, byłem niemal w każdym jej zakątku, prowadziłem kampanię w wyborach prezydenckich. Każdy prezydent popełnia błędy taktyczne. Obecny prezydent także. Ale podniesiemy się z nich. Wiemy, jak się uczyć na błędach. I bez przerwy to robimy. ?

Rudolph „Rudy" Giuliani w latach 1994–2001 był burmistrzem Nowego Jorku, zdobył światowe uznanie za rolę, jaką odegrał w trakcie i po zamachach 11 września 2001 r. Za jego rządów Nowy Jork stał się jednym z najbezpieczniejszych miast Ameryki. W 2008 roku bezskutecznie starał się o nominację Partii Republikańskiej w wyborach prezydenckich. Giuliani był we wtorek honorowym gościem konferencji Cisco Connect 2013 w Warszawie.

Stany Zjednoczone zgodziły się właśnie na stopniowe zniesienie sankcji wobec Iranu, mimo że Teheran nie zobowiązał się ani do likwidacji infrastruktury atomowej, ani do wstrzymania wzbogacania uranu. Czy Barack Obama nie jest przypadkiem naiwny?

Tak jak John McCain, jestem sceptyczny wobec tego porozumienia. Patrzę na to, co podpisano, i nie widzę niczego, co mogłoby przerwać proces przekształcenia Iranu w mocarstwo atomowe. Nawet przy najlepszej woli można jedynie założyć, że zamiast za miesiąc, Iran będzie miał broń jądrową za dwa miesiące. A do tego otrzyma 7 miliardów dolarów w postaci poluzowania sankcji. To zresztą wersja oficjalna, bo podejrzewam, że tych 7 miliardów ostatecznie stanie się 20 miliardami.

Pozostało 93% artykułu
Publicystyka
Rosja zamyka polski konsulat. Dlaczego akurat w Petersburgu?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Publicystyka
Marek Kozubal: Dlaczego Polacy nie chcą wracać do Polski
Publicystyka
Jacek Nizinkiewicz: PiS robi Nawrockiemu kampanię na tragedii, żeby uderzyć w Trzaskowskiego
Publicystyka
Estera Flieger: „Francji już nie ma”, ale odbudowała katedrę Notre-Dame
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Publicystyka
Trzaskowski zaczyna z impetem. I chce uniknąć błędów z przeszłości