Przed 50 laty szach Reza Pahlawi zorganizował bajkowe przyjęcie z okazji 2500 rocznicy perskiej monarchii (1971). Wydarzenie uświetnili członkowie światowego establishmentu. Reprezentanci świata demokratycznego z prezydentem USA Richardem Nixonem stali ramię w ramię z dyktatorami. Wśród tych ostatnich niekoronowany lider tzw. III Świata Mohamed Suharto z Indonezji, komunistyczni przywódcy z Europy Josip Broz Tito i Nicolae Ceausescu, para kleptokratów z Filipin Ferdynand i Imelda Marcos. Wśród koronowanych głów obecnością świecili król Hiszpanii Juan Carlos, małżonek brytyjskiej królowej Elżbiety książę Filip, księżna Sofia z Grecji, książę Rainier z Monako. Największą uwagę przykuwał etiopski cesarz Hajle Syllasje, który zjawił się z 750-osobową świtą. Gala miała przypieczętować stałe miejsce Iranu wśród wiodących narodów świata i osobistą pozycję jego władcy. Ruiny Persepolis, historycznej stolicy Persji, posłużyły za filmowe kulisy przyjęcia.
Na czterodniowe party na pustyni zbudowano lotnisko i podciągnięto pod nie 80-kilometrową autostradę. Przed upływem roku zielona oaza była gotowa. Zdobił ją bujny las z fontannami i 50 tysiącami sprowadzonych z Europy ćwierkających ptaków. Samolotami dostarczono tony lodu pod 25 tys. butelek wina. Sławna restauracja Maxim w Paryżu zamknęła się na 2 tygodnie, by sprostać wyzwaniom cateringu na pustyni.
Rozrzutny szach Iranu i lud żyjący w ubóstwie
Spektakl za 100 milionów dolarów dolał w Iranie oliwy do ognia. Rozrzutność szacha od dawna jednoczyła opozycję, od lewicowców po islamistów, skoro w kraju połowa poddanych żyła poniżej granicy ubóstwa. Szach, niczym się nie przejmował i jak w każdej innej sprawie, przyznawał sobie boskie prawo nieomylności, czym poddanych rozpalał do białej czerwoności. „Działam z nadania boga, jestem bożym pomazańcem”, powtarzał do znudzenia, pomimo, że ojciec pochodził z nizin, a pawi tron objął na drodze militarnego puczu (1925). Wychowany w Szwajcarii, dzięki petrodolarom rozpoczął unowocześnianie kraju na zachodnią modłę. Reformy sięgały od praw dla kobiet, przez likwidację analfabetyzmu, po parcelację ziemi wśród chłopskiej biedoty. Krzyk zgrozy podnieśli konserwatyści. Pyszny szach siłą lub przy pomocy tajnej policji Sawak forsował program uszczęśliwienia narodu. Opornym podrzucał do więziennych celi jadowite węże. Ale kneblując poddanych, zapraszał opozycję do przejęcia władzy.
Czytaj więcej
W nocy z soboty na niedzielę czasu polskiego Stany Zjednoczone uderzyły w trzy cele w Iranie - Fo...
Z oferty skwapliwie skorzystał ajatollah (znak od boga) Ruhollah Chomeini. Wypędzony przez szacha, od 1964 roku przebywał na emigracji w francuskiej wiosce Neauphle-le-Chateau. Zyskał nimb męczennika i status patriarchy. Jego sztab rozprowadzał po bazarach w Iranie audio-kasety z przemówieniami do narodu. Ani służby Sawak, wspierane przez Mosad, ani agenci CIA nie byli w stanie kontrolować podziemnego obiegu kaset. A na nich Chomeini, utalentowany mówca z ognistymi oczami i mrocznym głosem, wzywał do przewrotu. Obiecywał złote góry: przestrzeganie praw człowieka, w tym praw kobiet, tolerancję, wolność prasy. Złotouste obietnice gwarantowały darmową wodę, komunikację i prąd. W bezbożnym reżimie szacha wprawiały Irańczyków w stan uniesienia.