- To był sukces, jakiego świat nie widział - ogłosił w nocy z soboty na niedzielę w specjalnym wystąpieniu telewizyjnym do narodu prezydent USA.
Chwilę wcześniej sześć bombowców strategicznych o ograniczonej wykrywalności B2 zrzuciło zdolne do przebicia grubych pokładów litych skał bomby GBU-57 na centrum wzbogacania uranu Fordo. Stany Zjednoczone po raz pierwszy użyły tej niezwykłej broni. Jednocześnie amerykańskie okręty podwodne wystrzeliły pociski dalekiego zasięgu ku dwóm innym ośrodkom atomowym Iranu w Natanz i Isfahan.
Trump, który doszedł do władz pod hasłami „postawienia Ameryki na pierwszym miejscu” ostatecznie uległ namowom obcego przywódcy, premiera Izraela Beniamina Netanjahu.
- Działaliśmy jak doskonale zgrany tandem – zapewnił.
Trump dopiero w ostatnich dniach przyjął linię Netanjahu w sprawie Iranu
Jeszcze dwa tygodnie temu amerykański prezydent skłaniał się do innego rozwiązania – zwraca uwagę wybitny amerykański politolog Fareed Zakaria. Chciał wynegocjować w Teheranem ograniczenie programu atomowego do potrzeb energetyki cywilnej. Podjęte przez Izraelczyków 13 czerwca bombardowania przekreśliły jednak szanse na porozumienie z Teheranem. Trump najpierw przyjął linię izraelskiego premiera domagając się „całkowitej kapitulacji” Iranu, a w końcu uległ jego namowom przyłączenia się Ameryki do wojny. Izrael nie ma bowiem środków wojskowych, aby zniszczyć taki ośrodek jak Fordo.