Jędrzej Bielecki: Trump idzie na całość. Ameryka na wojnie z Iranem

Beniamin Netanjahu przekonał Donalda Trumpa do zbombardowania przez amerykańskie lotnictwo i marynarkę wojenną głównych irańskich ośrodków wzbogacania uranu.

Publikacja: 22.06.2025 07:27

Donald Trump

Donald Trump

Foto: REUTERS/Carlos Barria

- To był sukces, jakiego świat nie widział - ogłosił w nocy z soboty na niedzielę w specjalnym wystąpieniu telewizyjnym do narodu prezydent USA. 

Chwilę wcześniej sześć bombowców strategicznych o ograniczonej wykrywalności B2 zrzuciło zdolne do przebicia grubych pokładów litych skał bomby GBU-57 na centrum wzbogacania uranu Fordo. Stany Zjednoczone po raz pierwszy użyły tej niezwykłej broni. Jednocześnie amerykańskie okręty podwodne wystrzeliły pociski dalekiego zasięgu ku dwóm innym ośrodkom atomowym Iranu w Natanz i Isfahan. 

Trump, który doszedł do władz pod hasłami „postawienia Ameryki na pierwszym miejscu” ostatecznie uległ namowom obcego przywódcy, premiera Izraela Beniamina Netanjahu. 

- Działaliśmy jak doskonale zgrany tandem – zapewnił.

Trump dopiero w ostatnich dniach przyjął linię Netanjahu w sprawie Iranu

Jeszcze dwa tygodnie temu amerykański prezydent skłaniał się do innego rozwiązania – zwraca uwagę wybitny amerykański politolog Fareed Zakaria. Chciał wynegocjować w Teheranem ograniczenie programu atomowego do potrzeb energetyki cywilnej. Podjęte przez Izraelczyków 13 czerwca bombardowania przekreśliły jednak szanse na porozumienie z Teheranem. Trump najpierw przyjął linię izraelskiego premiera domagając się „całkowitej kapitulacji” Iranu, a w końcu uległ jego namowom przyłączenia się Ameryki do wojny. Izrael nie ma bowiem środków wojskowych, aby zniszczyć taki ośrodek jak Fordo. 

Czytaj więcej

Podcast „Rzecz o geopolityce”: Upadający Iran, aspirująca Francja

Trump zapewnił, że operacja „całkowicie się udała”. Zaapelował jednocześnie do Iranu o podjęcie rokowań. „Czas na pokój jest teraz” - oświadczył. Ale ostrzegł też, że jeśli Irańczycy zdecydują się na działania odwetowe, Ameryka jest gotowa do zniszczenia wielu innych celów w państwie ajatollahów. 

Można jednak wątpić, czy Teheran przyjmie ofertą pokojową. Jeszcze w sobotę wieczorem przed rozpoczęciem amerykańskich nalotów stojący na czele Korpusu Strażników Rewolucji Islamskiej gen. Mohsen Rezaji ostrzegł przed „zemstą” Iranu.

Na razie nie wiadomo, czy faktycznie ośrodek Fordo został zneutralizowany, czy też jest on nadal zdolny do wzbogacania uranu. Doradca przewodniczącego irańskiego parlamentu Mahdi Mohammadi powiedział, że Irańczycy od dawna spodziewali się ataku na położone pod górami centrum. Zapewnił też, że nie doznało ono zasadniczych szkód. Gdyby to była prawda albo gdyby Iran wciąż miał inne, tajne ośrodki atomowe, świat mógłby spodziewać się najgorszego: zemsty irańskiego reżimu z użyciem broni atomowej. 

Iran może teraz wciągnąć Amerykę w długą wojnę

Ale i bez tego jest całkiem możliwe, że irański reżim zdecyduje się na zaatakowanie amerykańskich baz wojskowych na Bliskim Wschodzie. Jeszcze bardziej prawdopodobne jest to, że zamknie Cieśninę Ormuz, przez którą przechodzi znaczna część światowej ropy. To spowodowałoby zapewne skokowy wzrost cen paliw. I być może globalną recesję. 

Czytaj więcej

Pamięć Iraku prześladuje Amerykę. Mimo to Waszyngton planuje uderzenie na Iran

W marcu 2003 roku George W. Bush spodziewał się krótkiej operacji wojskowej przeciw reżimowi Saddama Husajna. Skończyło się na dziewięciu latach wyczerpujących działań zbrojnych i klęski Ameryki. 90-milionowy Iran jest jednak znacznie potężniejszym krajem od Iraku. Nie da się więc wykluczyć, że Trump, który wygrał wybory pod hasłem „prezydentury pokoju”, stanie się już do końca swojej kadencji „prezydentem wojny”. Tym bardziej, że nie udało mu się wygasić konfliktu w Ukrainie. Zajęty wojną na Bliskim Wschodzie Waszyngton zapewne będzie zresztą jeszcze mniej skłonny do angażowania się po stronie Kijowa: to zadanie najpewniej ostatecznie przypadnie Europejczykom.

Ale wojna z Iranem będzie też miała głębokie konsekwencje dla samej Ameryki. Już teraz podzieliła ona zwolenników Trumpa działających w ramach ruchu MAGA (Uczyńmy Amerykę Znów Wielką). Znaczna ich część, w tym czołowy publicysta populistycznej prawicy Tucker Carlson pozostaje wierna przekonaniom izolacjonistycznym i jest przeciwna udziałowi Ameryki w wojnie. To, a także marna koniunktura gospodarcza może spowodować, że republikanie stracą większość w Kongresie po wyborach cząstkowych za nieco ponad rok. Trump byłby wtedy pozbawiony znacznej części władzy. 

Na razie republikanie w Senacie stanęli murem za prezydentem. Ale demokraci uważają, że złamał on konstytucję, wciągając Amerykę do wojny. 

- To był sukces, jakiego świat nie widział - ogłosił w nocy z soboty na niedzielę w specjalnym wystąpieniu telewizyjnym do narodu prezydent USA. 

Chwilę wcześniej sześć bombowców strategicznych o ograniczonej wykrywalności B2 zrzuciło zdolne do przebicia grubych pokładów litych skał bomby GBU-57 na centrum wzbogacania uranu Fordo. Stany Zjednoczone po raz pierwszy użyły tej niezwykłej broni. Jednocześnie amerykańskie okręty podwodne wystrzeliły pociski dalekiego zasięgu ku dwóm innym ośrodkom atomowym Iranu w Natanz i Isfahan. 

Pozostało jeszcze 88% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Komentarze
Rusłan Szoszyn: Cichanouski na wolności. Niech Łukaszenko wybierze drogę Jaruzelskiego
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Kto może rozstrzygnąć wątpliwości w sprawie wyborów, czyli na progu katastrofy
Komentarze
Bogusław Chrabota: Pomysł Giertycha. Zamach stanu, czy tylko awanturnictwo?
Komentarze
Estera Flieger: Platforma Obywatelska przegra za chwilę kolejne wybory
Materiał Promocyjny
Firmy, które zmieniły polską branżę budowlaną. 35 lat VELUX Polska
Komentarze
Bogusław Chrabota: Szymon Hołownia do rządu