Jan Maciejewski: Dlaczego Jacek Dehnel nie powinien zostać politykiem?

Wraz z transferem Jacka Dehnela na listy Nowej Lewicy dokonuje się kolejny, być może ostateczny krok w kierunku porwania jej sztandaru przez liberalizm. Jednak występ w podcaście „Dwie Lewe Ręce” ukazał przede wszystkim to, że jest kompletnie oderwany od spraw, które polityka powinny interesować w pierwszej kolejności.

Publikacja: 06.09.2023 03:00

Jan Maciejewski: Dlaczego Jacek Dehnel nie powinien zostać politykiem?

Foto: Fotorzepa/ Robert Gardziński

Wizyta Jacka Dehnela z Jakubem Dymkiem i Marcinem Giełzakiem w podcaście „Dwie lewe ręce” była pouczającym widowiskiem. Choć – jak w takich wypadkach często bywa – niełatwym w odbiorze. Pierwszy oto bowiem raz zdarzyło mi się widzieć kandydata na posła absolutnie zszokowanego pytaniem: „Jak mnie pan przekona, żebym na niego zagłosował?”.

Nie, szok to nie do końca właściwe słowo. Można było odnieść wrażenie, że pisarz, poeta, tłumacz, a teraz również poseł in spe z ramienia Nowej Lewicy poczuł się pytaniem prowadzącego, Jakuba Dymka, urażony. Jakby ostatnim wysiłkiem woli powstrzymywał się przed zakrzyknięciem: „Jak pan może nie wiedzieć, kim JA jestem?!”.

Czytaj więcej

Jan Maciejewski: Relatywizm jako polisa ubezpieczeniowa

 Postarajmy się więc go wyręczyć: pan Dehnel jest tego rodzaju kandydatem, który na pytanie o pomysły na transport publiczny wylicza, ile ma spotkań autorskich w roku i jak wiele wysiłku kosztuje go, by na nie dojechać. A nagabnięty o mieszkalnictwo opowiada szeroko o swojej przeprowadzce na stypendium do Berlina jako ucieczce przed homofobiczną Polską. A także nie omieszka dodać, że książki, które musiał przewieźć do nowego lokum, ważyły 0,7 tony. Słowem, jest to kolorowa postać nawet jak na standardy polskiej polityki.

 Ale to, co bawić może (i w rzeczy samej bawi) postronnego widza, raczej martwić powinno lewicowych wyborców. Wraz z transferem Dehnela na listy Nowej Lewicy dokonuje się kolejny, być może ostateczny krok w kierunku porwania jej sztandaru przez liberalizm. Odlot z bazy w kierunku nadbudowy, już nie tylko rozumianej w sensie kulturowym, ale też czysto socjologicznie. Nie wiem, czy można było dobitniej pokazać, że lewica staje się ideą elit, ich samopoczucia, psychicznego komfortu. Jeśli chciało się ostatecznie pogrzebać równościową i solidarystyczną ideę, a na jej grobie zasadzić elitarystyczne lęki i fobie, to nie można było dokonać lepszej decyzji, niż uczynić twarzą swej listy Jacka Dehnela.

 Nie podważam jego poczucia wykluczenia na tle własnej tożsamości seksualnej. W swym poczuciu krzywdy i zagrożenia wydaje się akurat autentyczny. Pytanie tylko, czy polska lewica chce walczyć z wykluczeniem, jakiego doświadczają znani i nagradzani pisarze, członkowie kulturowej i symbolicznej elity? Czy tak ma wyglądać nowy proletariat?

Wizyta Jacka Dehnela z Jakubem Dymkiem i Marcinem Giełzakiem w podcaście „Dwie lewe ręce” była pouczającym widowiskiem. Choć – jak w takich wypadkach często bywa – niełatwym w odbiorze. Pierwszy oto bowiem raz zdarzyło mi się widzieć kandydata na posła absolutnie zszokowanego pytaniem: „Jak mnie pan przekona, żebym na niego zagłosował?”.

Nie, szok to nie do końca właściwe słowo. Można było odnieść wrażenie, że pisarz, poeta, tłumacz, a teraz również poseł in spe z ramienia Nowej Lewicy poczuł się pytaniem prowadzącego, Jakuba Dymka, urażony. Jakby ostatnim wysiłkiem woli powstrzymywał się przed zakrzyknięciem: „Jak pan może nie wiedzieć, kim JA jestem?!”.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Publicystyka
Jacek Nizinkiewicz: Szymon Hołownia odda partię Katarzynie Pełczyńskiej-Nałęcz. Czy Polska 2050 przetrwa?
Publicystyka
Jerzy Surdykowski: Klęska, zdrada, sukces? Co ma być polską narracją?
Publicystyka
Joanna Ćwiek-Świdecka: Nowy rok szkolny, stare problemy z kadrą nauczycielską
Publicystyka
Stefan Szczepłek: Wojtek Szczęsny przerósł ojca
Materiał Promocyjny
Aż 7,2% na koncie oszczędnościowym w Citi Handlowy
Publicystyka
Wynik wyborów w USA dotyczy nas wszystkich. Harris i Trump mają inne podejście do świata
Materiał Promocyjny
Najpopularniejszy model hiszpańskiej marki