Podczas manifestacji pierwszomajowych ujawnił się głęboki rozdźwięk na radykalnej lewicy. Część uczestników protestowała przeciw militaryzmowi, ale nie przeciw rosyjskiej agresji na Ukrainę. Tak jakby napaść zbrojna na sąsiednie państwo nie była skrajnym przejawem militaryzmu. Kiedy się wsłuchać w argumentację tej części lewicy, okazuje się, że niechęć do NATO i USA każe jej w konflikcie rosyjsko-ukraińskim stawać po stronie agresora – Rosji. Wzywając do pokoju, wyrażają pragnienie, aby Ukraina przestała się bronić i jawnie potępiają fakt, ze Zachód dostarcza broń ukraińskim obrońcom ojczyzny...