Nie będę oczywiście mitologizował tego zabójstwa, które do meritum brytyjskiej dyskusji nie wnosi wiele nowego (za większością takich zbrodni stoją ludzie niezrównoważeni), ale trudno się kłócić z tezą, że z perspektywy rozbratu Zjednoczonego Królestwa z Unią może mieć znaczenie kluczowe. Wreszcie pojawiły się prawdziwe emocje. Wstrzymano kampanię, ważni gracze poczuli się zmuszeni do jednoznacznych deklaracji. A przede wszystkim do sondażowych statystyk dołączyli dotąd milczący i niezdecydowani.
Trudno tego nie powtórzyć: czy w istocie potrzeba było rozlanej krwi, by ludziom przyszło do głowy, że ich głos w referendum jest ważny dla Wysp i dla świata? Może w epoce tabloidów to całkiem naturalne. Kto w tym boju zwycięży? Populiści i tabloidy czy namysł i chłodna refleksja?
Poniekąd rozumiem Brytyjczyków. Hasło suwerenności w przeregulowanej Europie wydaje się atrakcyjne. Zwłaszcza dziś, kiedy Unia Europejska przeżywa najpotężniejszy w swojej historii kryzys, próbując się zmierzyć z załamaniem strefy euro, terroryzmem i imigrantami. Robi to na dodatek skrajnie nieudolnie; wciąż brakuje myśli przewodniej, charyzmatycznych liderów, elementarnego konsensusu. Rozsypał się autorytet Angeli Merkel. O autorytecie lokatora Pałacu Elizejskiego trudno w ogóle mówić.
Dla wielu, nie tylko Brytyjczyków, brukselska polityka to igrzyska narodowych interwencjonizmów, w których wygrywa silniejszy. Taka Unia nie poradzi sobie z kolejnymi kryzysami czy postępującą dezintegracją. Z tej perspektywy Brexit to zrzucenie nie tyle federalistycznego, ile eurokratycznego jarzma. Wyzwolenie się z władzy unijnych urzędników. Krok w stronę wolności.
Ale czy to aby nie iluzja? Czy Brexit rzeczywiście rozwiąże kwestie etniczne i socjalne we współczesnej wieży Babel, jaką jest Zjednoczone Królestwo? Boję się, że nie. Populiści, którzy prawdopodobnie przejmą po udanym Brexicie stery władzy, po wypędzeniu Polaków i Rumunów zderzą się z oczekiwaniami socjalnymi Anglików i postkolonialnych mniejszości. Wyjadą ci, którzy odpłacają się brytyjskiej ojczyźnie ciężką pracą i szybką integracją. Zostaną przybysze spoza Unii. Z nimi łatwiej nie będzie.