Reklama
Rozwiń

Listy do "Rzeczpospolitej": Świadectwo o Andrzeju Czumie

Nie zgadzam się z panem Andrzejem Czumą co do jego obecnych wyborów politycznych, niemniej gwoli prawdy muszę przyznać, że jestem świadkiem i współuczestnikiem jego, jak to zgrabnie określił redaktor Cezary Gmyz, „rozbijania POMOSTU” („Jak w USA rozbijał POMOST”, „Rz” 40, 17.02 2009 r.).

Publikacja: 23.02.2009 00:45

Polegać to miało jakoby na „osłabianiu i konfliktowaniu” tej „najprężniejszej obok Kongresu Polonii Amerykańskiej polskiej organizacji w USA”.

Przy całej złożoności i trudnościach związanych z zasadami otwartego działania i społecznego zaangażowania RSP POMOST nie mógł się – w latach totalitarnego działania ówczesnych władz w PRL w stosunku do swoich poddanych – ustrzec inwigilacji, pomówień czy prowokacji funkcjonariuszy wywiadu PRL działających na ówczesnym terenie największego skupiska wolnych Polaków na świecie.

W tych warunkach osoba pana Andrzeja Czumy stanowiła filar i nadzieję na przywrócenie osłabianej wiarygodności i impuls do zdynamizowania naszych działań.

To dzięki pomocy pana Andrzeja Czumy nasze środowisko opuścili dwuznaczni emisariusze „Solidarności”, którzy w wolnym świecie świadomie lub ze zwykłej nieudolności zaczęli przynosić wstyd lub wręcz szkodzić Ruchowi Społeczno-Politycznemu POMOST i wzajemnej solidarności ludzi śniących i działających dla wolnej ojczyzny.

W latach 1984 – 1987 byłem z nominacji ówczesnego prezesa Ruchu Społeczno-Politycznego POMOST Krzysztofa Raca koordynatorem działań organizacji na terenie Chicago, przez wiele lat prowadziłem audycje radiowe Radia Pomost, jak również byłem członkiem redakcji wydawnictwa Pomost.

To ja po przyjeździe pana Czumy do Chicago powoli zaznajamiałem go z dwuznaczną sytuacją wokół i w tej prowolnościowej i antykomunistycznej organizacji skupiającej środowiska zarówno w Stanach Zjednoczonych, jak i we wszystkich znaczących ośrodkach polonijnych na świecie.

Pomimo że nasze polityczne ścieżki się rozeszły, zmuszony jestem dać świadectwo o człowieku, w stosunku do którego wytoczone zostały abstrakcyjnie nieproporcjonalne zarzuty i fałszywe opinie.

—Tomasz Goetz (Zabłocki)

Polegać to miało jakoby na „osłabianiu i konfliktowaniu” tej „najprężniejszej obok Kongresu Polonii Amerykańskiej polskiej organizacji w USA”.

Przy całej złożoności i trudnościach związanych z zasadami otwartego działania i społecznego zaangażowania RSP POMOST nie mógł się – w latach totalitarnego działania ówczesnych władz w PRL w stosunku do swoich poddanych – ustrzec inwigilacji, pomówień czy prowokacji funkcjonariuszy wywiadu PRL działających na ówczesnym terenie największego skupiska wolnych Polaków na świecie.

Publicystyka
Jacek Nizinkiewicz: 10 powodów, dla których powinno się ponownie przeliczyć głosy
Publicystyka
Marek Migalski: Po co nam w ogóle wojsko?
Publicystyka
Ukraiński politolog: Tango na grobach ofiar Wołynia niczego nam nie da
Publicystyka
Ćwiek-Świdecka: Odejście Muchy to nie tylko sprawa polityczna. Mogą stracić też dzieci
Publicystyka
Izrael – Iran. Jak obydwa kraje wpadły w spiralę zemsty i odwetu