Prezesie, pogódź się z III RP!

Gdyby Jarosław Kaczyński, startując na prezydenta, rozpoczął ofensywę w celu realizacji projektu IV RP, to trzeba się liczyć z wielkim zaostrzeniem konfliktu politycznego. Być może większym niż przed katastrofą – pisze publicysta

Publikacja: 21.04.2010 01:10

Waldemar Kuczyński

Waldemar Kuczyński

Foto: Rzeczpospolita

Red

Weź udział w dyskusji

Najczęstszym pytaniem w tych dniach jest pytanie, czy kandydatem PiS na prezydenta będzie Jarosław Kaczyński. To zrozumiałe. Klucz do wydarzeń najbliższej przyszłości jest w jego ręku. Jednak nie w tym, czy wystartuje – sądzę, że tak – lecz w tym, z czym wystartuje. Jeżeli uzna, że straszna tragedia i silna społeczna na nią reakcja jest szansą na rozpoczęcie ofensywy mającej na celu realizację projektu IV RP, czyli ofensywę przeciwko obecnemu ustrojowemu kształtowi Polski, to trzeba się liczyć z wielkim zaostrzeniem konfliktu politycznego. Być może większym niż przed katastrofą. Szczególnie, gdyby zmarły prezydent i pamięć o nim zostały użyte jako narzędzia mające przywabiać wyborców i powalać wrogów.

III Rzeczpospolita i jej konstytucja, tak często poniewierane, sprawdziły się na medal w godzinie niezwykłej próby, bo katastrofy, w której ginie tylu ważnych polityków z parą prezydencką, nie zna chyba historia. Nie drgnęły: złoty, giełda, a przede wszystkim państwo! Zapewniona została ciągłość władzy budząca uznanie w Europie, i nie tylko. Więc może ta Rzeczpospolita realna nie zasługuje na tak ostrą krytykę, a nade wszystko na burzenie i tworzenie nowego państwa.

Byłoby czymś dobroczynnym dla Polski, gdyby tragedia, która dotknęła Jarosława Kaczyńskiego, i reakcja na nią nie tylko społeczeństwa, ale i owej nielubianej III Rzeczypospolitej, wywołała u niego myśl o tym, by się pogodzić z istniejącym kształtem ustroju, co nie znaczy, że z każdym detalem. W projekcie IV Rzeczypospolitej odnajduje się spora część Polski, ale bardzo daleka od większości.

Ten projekt jest więc niewykonalny, bo Polska nie jest konserwatywno-prawicowa, tylko różna i należy do tej różności. Jedynym skutkiem forsowania tego niewykonalnego projektu jest zatruty od kilku lat klimat polityczny w kraju i w pewnym sensie ta katastrofa jako jego wynik.

Panie Prezesie, apeluję – nie jako przeciwnik, lecz jako wróg pańskiej IV RP, ale, proszę mi wierzyć, nie Pana osobiście i nie Pana partii, której część Polski potrzebuje – o zastanowienie. Czy nie pora po tym, co się stało, na powrót do normalnej demokratycznej debaty i sporu, które odbywają się z uznaniem i poszanowaniem istniejącego ustroju i bez prób jego wywracania, co nie oznacza przecież betonowania w szczegółach i na zawsze? Niech Pan porzuci zamysły burzenia tego, co jest, i tworzenia czegoś nowego, co Pan uważa za lepsze, ale bardzo wielu Polaków uważa za gorsze.

Gdyby to się stało, wówczas ostrość sporu politycznego, tak wysoka od kilku lat właśnie z powodu konfliktu o ustrój, gwałtownie spadnie. Na czoło wysuną się problemy bliższe codziennemu życiu kraju, zanikać zaczną polityczne wrogości rozkwitłe w klimacie zimnej wojny domowej, a pamięć o Pana zmarłym Bracie będzie mogła być kształtowana w normalnej rzeczowej dyskusji, a nie w szczęku dzid i tarcz. Pan może zrobić dziś jedno lub drugie.

Autor jest ekonomistą i publicystą. Był ministrem w rządzie Tadeusza Mazowieckiego, doradzał także premierom Włodzimierzowi Cimoszewiczowi i Jerzemu Buzkowi

Weź udział w dyskusji

Najczęstszym pytaniem w tych dniach jest pytanie, czy kandydatem PiS na prezydenta będzie Jarosław Kaczyński. To zrozumiałe. Klucz do wydarzeń najbliższej przyszłości jest w jego ręku. Jednak nie w tym, czy wystartuje – sądzę, że tak – lecz w tym, z czym wystartuje. Jeżeli uzna, że straszna tragedia i silna społeczna na nią reakcja jest szansą na rozpoczęcie ofensywy mającej na celu realizację projektu IV RP, czyli ofensywę przeciwko obecnemu ustrojowemu kształtowi Polski, to trzeba się liczyć z wielkim zaostrzeniem konfliktu politycznego. Być może większym niż przed katastrofą. Szczególnie, gdyby zmarły prezydent i pamięć o nim zostały użyte jako narzędzia mające przywabiać wyborców i powalać wrogów.

Publicystyka
Marius Dragomir: Wszyscy wrogowie Viktora Orbána
Publicystyka
Kazimierz Groblewski: Sztaby wyborcze przed dylematem, czy już spuszczać bomby na rywali
Publicystyka
Jędrzej Bielecki: Karol Nawrocki w Białym Domu. Niedźwiedzia przysługa Donalda Trumpa
analizy
Likwidacja „Niepodległej” była błędem. W Dzień Flagi improwizujemy
Publicystyka
Roman Kuźniar: 100 dni Donalda Trumpa – imperializm bez misji
Materiał Promocyjny
Lenovo i Motorola dalej rosną na polskim rynku