Rz: Antoni Macierewicz, odkąd stanął na czele zespołu parlamentarnego ds. wyjaśnienia przyczyn katastrofy pod Smoleńskiem, codziennie pojawia się w mediach. Kim dla ludzi jest Antoni Macierewicz?
Eryk Mistewicz:
W ciągu ostatnich 30 lat postać Antoniego Macierewicza zdiabolizowano, ale i on sam przystał na taki wizerunek – nie zrobił nic, aby dotrzeć do niezorientowanych, wzbudzić ich sympatię, przekonać do swej wizji świata czy wizji Polski. Dla części środowisk stanowił doskonały symbol trudnej do ucywilizowania, integrystycznej prawicy. Przecież w latach 90. to właśnie Macierewicz rysowany był dla opinii publicznej ostrą kreską jako polityk, którego radykalizm stoi na przeszkodzie jakiemukolwiek porozumieniu rozbitej prawicy. Stał się wręcz symbolem politycznego awanturnictwa. I Macierewicz nie zrobił nic, aby ten obraz zmienić, jakby takie właśnie postrzeganie jego osoby nie stanowiło dla niego problemu.
Dlaczego polityk o takim wizerunku jest więc przez PiS wysuwany na pierwszy plan?
Na tę nominację trzeba spojrzeć w szerszym kontekście. Mamy za sobą niezwykle trudną kampanię wyborczą, naznaczoną wielką tragedią, uderzającą w elitę polityczną kraju. Żałoba postsmoleńska stała się główną osią tej kampanii, zarówno dla PO, jak i PiS. Jarosław Kaczyński rozumiał też jednak, że w świecie, w którym tak niewielu ludzi interesuje się polityką, w świecie, w którym ludzie żyją raczej codziennymi sprawami – wychowywaniem dzieci, sportem, spotkaniami ze znajomymi, kuchnią, bogaceniem się czy podglądaniem życia celebrytów – podtrzymywanie nastroju współodczuwania po tragedii może nie wystarczyć do zrealizowania zobowiązania wobec brata. Rozumiał, że aby wygrać wybory, musi sięgnąć także po skomplikowane narzędzia marketingu politycznego. Dzięki temu udało się Jarosławowi Kaczyńskiemu zdobyć głosy wyborców łączących się z nim we współodczuwaniu po stracie najbliższych, a także trafić do tych, którym na polskiej scenie politycznej brakuje ugrupowania nowoczesnej prawicy. Prezes PiS osiągnął bardzo dobry wynik, bliski pełnego zwycięstwa. Wykonał skok w stronę polityki XXI wieku. Ale kampania się skończyła i skończyło się zabieganie o wyborców. Jarosław Kaczyński wraca do polityki XIX-wiecznej. To świat, który dobrze zna i w którym najwyraźniej czuje się najlepiej. To świat twardych idei, twardych ludzi, twardych postaw, ludzi zaufanych i wielokrotnie zweryfikowanych w walce. Wyrazem tego jest też nominacja Macierewicza na szefa zespołu parlamentarnego ds. katastrofy smoleńskiej.