Latające cysterny wciąż nie doleciały

Mimo zarzutów do poprzedniego rządu o zaniedbanie tematu czy wręcz zdradę, obecnie nie jest prowadzona procedura zakupu samolotów tankowców. A amerykańskie naloty na Iran pokazują, jak istotne są tego typu statki powietrzne.

Publikacja: 24.06.2025 04:40

Para samolotów Royal Australian Air Force F/A-18 Hornet leci w formacji tankowania w powietrzu z wie

Para samolotów Royal Australian Air Force F/A-18 Hornet leci w formacji tankowania w powietrzu z wielozadaniowym samolotem tankującym Airbus A330 MRTT

Foto: MAL FAIRCLOUGH / AFP

Zanim siedem amerykańskich bombowców B2 uderzyło w instalacje nuklearne w Iranie, musiały przelecieć m.in. nad Oceanem Atlantyckim i Morzem Śródziemnym. Ten lot zajął im prawie 18 godzin. Później musiały jeszcze wrócić. Cała misja zajęła im więc prawie 40 godzin. To nie byłoby możliwe, gdyby nie latające cysterny, które towarzyszyły im podczas tego lotu. To właśnie dzięki nim B2 mogły się utrzymać w powietrzu tak długo, ponieważ na bieżąco w powietrzu uzupełniały paliwo.

W żargonie wojskowym latające tankowce to tzw. mnożnik siły, który po prostu pozwala lepiej wykorzystać statki powietrzne, którymi dysponują dane siły zbrojne, ponieważ pozwala im dłużej utrzymać się w powietrzu.

Zdrada dyplomatyczna?

W Polsce głośno zrobiło się o takich samolotach jesienią ubiegłego roku. Jak informowaliśmy wówczas na łamach „Rzeczpospolitej”, do Prokuratury Krajowej wpłynęło zawiadomienie w sprawie podejrzenia popełnienia przestępstwa „zdrady dyplomatycznej” przez byłego ministra obrony narodowej Antoniego Macierewicza. Złożył je przewodniczący komisji ds. zbadania wpływów rosyjskich i białoruskich gen. bryg. Jarosław Stróżyk. – Czyn będący przedmiotem zawiadomienia polegał na doprowadzeniu do nieprzystąpienia Polski do międzynarodowego programu zakupu samolotów do tankowania w powietrzu, znanego jako „Karkonosze” – informował rzecznik prasowy Prokuratury Krajowej prokurator Przemysław Nowak. Śledztwo w tej sprawie wszczęto na początku stycznia. 

Czytaj więcej

Król jest tylko jeden. Ten czołg dominuje w Europie

Natowskie porozumienie Multinational Multirole Tanker Transport Unit, o którym mowa, podpisano w 2016 r., uczestniczą w nim Holandia, Luksemburg, Norwegia, Niemcy, Belgia i Czechy. Samoloty cysterny stacjonują w Holandii, częściowo także w Niemczech. Ma ich być dziesięć. Macierewicz zerwał te rozmowy, argumentując, że są niekorzystne dla Polski. Problem w tym, że do końca rządów Prawa i Sprawiedliwości, jeśli chodzi o zdolności w tym zakresie, nic się nie zmieniło – choć zrezygnowaliśmy z programu międzynarodowego, to w zamian nie stworzyliśmy własnego.

Nie kupujemy, ale analizujemy

Co się zmieniło po zmianie rządu? Ponad rok temu, w maju 2024 r., wicepremier, minister obrony Władysław Kosiniak-Kamysz poinformował, że „rozmawiamy o leasingu samolotów tankowania powietrznego”. Z kolei trzy miesiące później, w sierpniu 2024 r., premier Donald Tusk skrytykował wycofanie się Polski z sojuszniczego programu latających cystern w 2016 r., a później miało to swoje odbicie w raporcie komisji Stróżyka i postawieniu zarzutów „zdrady dyplomatycznej”. To był koniec października.

I chociaż według rządzących jest to zagadnienie bardzo istotne, to do tej pory Siły Zbrojne RP wciąż nie mają własnych albo leasingowanych zdolności do tankowania samolotów w powietrzu. O to, na jakim etapie jest obecnie zakup latających cystern, spytaliśmy w odpowiedzialnej właśnie za nabywanie sprzętu Agencji Uzbrojenia. – AU pozyskuje sprzęt wojskowy (SpW) na podstawie niejawnych dokumentów planistycznych, które m.in. określają rodzaj, ilość i termin pozyskania SpW. Obecnie nie jest procedowane pozyskanie tego typu sprzętu dla potrzeb SZ RP – odpowiedzieli nam pracownicy wydziału prasowego AU. 

Czytaj więcej

Prezes PGZ: nasz cel to produkować szybciej i więcej

Co to oznacza? Mocno upraszczając, agencja realizuje zakupy zgodnie z tzw. centralnymi planami rzeczowymi, w których rozpisane jest, co i kiedy chce pozyskać Wojsko Polskie. Jeśli obecnie nie jest prowadzone takie postępowanie, oznacza to, że nie jest to dla naszych Sił Zbrojnych priorytetem na ten rok i że nie ma obecnie zabezpieczonych środków finansowych na taki zakup.

O komentarz poprosiliśmy Ministerstwo Obrony Narodowej. „Proces pozyskania sprzętu dla polskich Sił Zbrojnych jest w toku. Temat realizacji programu „Karkonosze” był poruszany w trakcie spotkań kierownictwa resortu, również m.in. z prezesem Airbusa. Obecne „Założenia rozwoju lotnictwa transportowego SZ RP” (materiał niejawny) określają kierunki również w zakresie zdolności do powietrznego tankowania statków powietrznych. Zgodnie z obowiązującymi w Sztabie Generalnym Wojska Polskiego i MON procedurami pozyskiwania sprzętu wojskowego proces wyboru właściwej platformy poprzedzany jest analizami operacyjnymi i technicznymi. Decyzja zostanie podjęta zgodnie z potrzebami SZ RP, przy uwzględnieniu zobowiązań sojuszniczych”. 

Oznacza to tyle, że choć na potrzeby polityczne wyciągnięto najcięższe działa, mówiąc o zdradzie politycznej, to jednak od roku trwa faza analiz, które na razie w żaden sposób nie przełożyły się na konkret. Mimo że o latających cysternach dla Wojska Polskiego mówi się już od ponad  dziesięciu, to wciąż nie wiadomo kiedy nasi lotnicy doczekają się tego rodzaju statków powietrznych.

Z kolei jeśli chodzi o sojuszników, to w ostatnim czasie w Polsce przebywał m.in. francuski Airbus A330 MRTT, który towarzyszył krótkiej wizycie francuskich lotników. Z kolei w bazie lotniczej w Powidzu regularnie można zobaczyć amerykańskie boeingi KC 135. Paradoksalnie może dojść też do tego, że w ramach ćwiczeń polskie samoloty będą tankowały z samolotów będących w programie, z którego… zrezygnowaliśmy prawie dziesięć lat temu. Z tym, że my będzie występować w roli tego proszącego o wsparcie, a nie tego, który może je zapewnić.

Zanim siedem amerykańskich bombowców B2 uderzyło w instalacje nuklearne w Iranie, musiały przelecieć m.in. nad Oceanem Atlantyckim i Morzem Śródziemnym. Ten lot zajął im prawie 18 godzin. Później musiały jeszcze wrócić. Cała misja zajęła im więc prawie 40 godzin. To nie byłoby możliwe, gdyby nie latające cysterny, które towarzyszyły im podczas tego lotu. To właśnie dzięki nim B2 mogły się utrzymać w powietrzu tak długo, ponieważ na bieżąco w powietrzu uzupełniały paliwo.

Pozostało jeszcze 90% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Biznes
Będzie likwidacja raportów? Mamy głos ministerstwa
Biznes
XIX Forum Funduszy dzień 1: Jak zachęcić Polaków do aktywnego zarządzania finansami
Biznes
Prezes PGZ: nasz cel to produkować szybciej i więcej
Materiał Promocyjny
Firmy, które zmieniły polską branżę budowlaną. 35 lat VELUX Polska
Biznes
Europa murem za Ukrainą. Rośnie niechęć do Donald Trumpa