Wielu polityków z lekceważeniem i drwiną nazywa dziś Senat izbą refleksji i zadumy. To pokazuje faktyczną rangę drugiej – według konstytucji równorzędnej – części parlamentu. Senat stał się bocznym torem lub miejscem politycznej emerytury. Symptomatyczne jest to, że wielu posłów, gdy chce spokojnie porozmawiać przy kawie, chowa się w zacisznym bufecie senackim, a nie w gwarnej restauracji sejmowej.
To wszystko może się zmienić, gdy w następnych wyborach zaczniemy wybierać senatorów według nowych zasad.
Sejm – wolą przede wszystkim PO – 5 stycznia wprowadził poprawkę do kodeksu wyborczego, która podzieli kraj na 100 okręgów wyborczych. Dokładnie tyle, ilu jest wybieranych senatorów.
Przeciwnicy i zwolennicy nowej ordynacji zgodnie podkreślają, że będzie to zmiana rewolucyjna.
– To rozwiązanie promuje kandydata, a nie szyld partyjny – twierdzi poseł PO Waldy Dzikowski, promotor zmiany.