PO sonduje nas pod kątem poparcia dla wcześniejszych wyborów – te słowa lidera SLD w RMF FM zelektryzowały dziennikarzy, którzy na wyścigi zaczęli sprawdzać, czy scenariusz skrócenia kadencji i rozpisania wiosennych wyborów zamiast jesiennych jest możliwy do zrealizowania.
Grzegorz Napieralski wyciągnął taki wniosek z faktu, że Platforma pospiesznie układa listy kandydatów na posłów i senatorów. A uzasadnił go następująco: „Spadają notowania PO, i to bardzo mocno, w każdym sondażu. Rosną sondaże SLD. Ewidentnie widać nerwowość i zaniepokojenie w Platformie, więc być może jest znowu pokerowa zagrywka: no to przyspieszamy wybory. To jest możliwe”.
Rzecz w tym, że wcześniejsze wybory są pobożnym życzeniem Napieralskiego. Jego formacji byłoby to na rękę, bo poparcie dla Sojuszu rośnie. A nikt w tej partii nie wie, dlaczego i jak długo to potrwa. Dlatego im wcześniej odbyłyby się wybory parlamentarne, tym dla SLD byłoby lepiej.
Poza tym wiosenne wybory oznaczałyby, że kampania rozpoczęłaby się w okolicach pierwszej rocznicy katastrofy smoleńskiej. A Sojusz, który dystansuje się od sporu między PO i PiS o przyczyny tej katastrofy, może liczyć na głosy elektoratu zmęczonego tym tematem.
Z powodu bliskości pierwszej rocznicy katastrofy smoleńskiej wiosenny termin wyborów mógłby odpowiadać też PiS, bo ten temat mobilizuje żelazny elektorat partii Jarosława Kaczyńskiego.