"Polityka": Tusk przyjmie nawet Kaczyńskiego. To istota Tuskizmu

Obywatele i obywatelki! Chcemy poinformować, że III RP ogłasza wprowadzenie Tuskizmu, czyli nowej ideologii państwowej. Wszystko po to, by żyło się lepiej!

Publikacja: 29.06.2011 12:21

"Polityka": Tusk przyjmie nawet Kaczyńskiego. To istota Tuskizmu

Foto: W Sieci Opinii


Wprowadzenie Tuskizmu w Polsce dzieje się na naszych oczach. Główne założenie oraz cele tej ideologii obnażają na łamach „Polityki” redaktorzy Mariusz Janicki i Wiesław Władyka. Czas oddać głos naszym ekspertom.

Wyraźnie tworzy się doktryna „tuskizmu”, polegająca na spychaniu wszelkich bardziej wyrazistych idei na margines, ponieważ zagrażają one głównemu społecznemu nurtowi, który musi się bronić przed skrajnościami i ideologicznymi uzurpacjami. To jest linia polityczna na najbliższe wybory, a może – jeśli się okaże skuteczna – na dłużej, dopóki będzie wydajna. By uświęcić tę prozę, dodać jej poezji, premier szuka nowego patosu i widowiskowej pokory: klęka tylko przed Bogiem i narodem. Porzucił na ten czas, przynajmniej jak na razie, wcześniej często i chętnie wygłaszane litanie o modernizacji, europejskości, nowoczesności.

Czym różni się nowa doktryna od ideologii zacofanego PiS?


O ile „kaczyzm” polega na eksplorowaniu uprzedzeń, stereotypów i tak zwanej ludzkiej krzywdy (poczucie skrzywdzenia przez kogokolwiek i cokolwiek to klucz do popierania PiS), o tyle „tuskizm” polegałby na podążaniu za przeciętnością, „szarym człowiekiem”, z jego błędami, ograniczeniami i niekonsekwentnymi poglądami. Ale też z jego niechęcią do gwałtownych zmian i do rewolucji, do wywoływania awantur. Jeśli Kaczyński propaguje swojskość ideologiczną, połączoną z motywem „tutejszości” i tradycji, to Tusk jest wyznawcą swojskości praktycznej, realnej, odsączonej od prawicowej wizji wspólnoty i podporządkowanej jej jednostki.

Jaki tak naprawdę jest Tuskizm ?


Tuskizm jest zatem skromny, skrojony na miarę możliwości, ale bez przesady, jakieś standardy gwarantuje, jakieś zapasy bezpieczeństwa także, pokazuje też rodzaj skromności wynikającej ze świadomości, ile rzeczy zrobić się nie da, bo nie.


Tuskizm ma sporo propagandowych zalet. Jest elastyczny, może być zwyczajny i zgrzebny, ale też patetyczny, ma swoją wersję świąteczną i codzienną. Na co dzień jest praktyką i opowieścią o krzątaniu się, zamiataniu, o obiektywnym deszczu i o subiektywnie przeciekającym parasolu. Odświętnie jest patriotycznym wzruszeniem, całkowicie oderwanym od tegoż deszczu i parasola, szybującym wysoko w niebiosach wartości, gestów i wzruszeń. Tak wysoko, że właściwie nie ma stadiów pośrednich, co jest zabiegiem bezpiecznym, bo nie ma jak złapać za rękę i powiedzieć: sprawdzam.


(...) Tuskizm zapewnia sporo bezpieczeństwa i powolny wzrost standardów życia, ale nie gwarantuje innowacyjności, cywilizacyjnego skoku, nadzwyczajnej mobilizacji społecznej. Kaczyński też tego nie gwarantuje, wręcz odwrotnie, za to na pewno może dołożyć paranoję swoich wyznawców.

Redaktorzy Janicki i Władyka po tej litanii plusów i minusów Tuskizmu podsumowują:

Tusk tworzy partię bezprzymiotnikową, ani prawicę, ani lewicę, ani nawet klasyczne centrum, w którym pewne poglądy pojawić się nie mogą. Otóż mogą, bo program Platformy tworzy sam Tusk każdego dnia. Wobec takiej partii trudno zorganizować sensowną opozycję i o to szefowi PO zdaje się, chodzi. Rywale mają być dociśnięci do przeciwległych ścian, a z takiej pozycji trudno kopnąć. Partia Tuska ma być jak matka, która każdego przyjmie. Kąśliwe stwierdzenie prawicowych publicystów, że Platforma chce być partią, która jest w stanie przyjąć w swoje szeregi nawet Jarosława Kaczyńskiego, ma sporo racjonalności. Platforma przyjęłaby i strawiła Kaczyńskiego. To jest istota Tuskizmu.

 

Szok, zdziwienie, a może zwykła kalkulacja salonowych dziennikarzy. Sami nie wiemy, co sądzić o nagłej metamorfozie publicystów „Polityki”. Widać, że ich miłość do Donalda Tuska przemija wraz ze spadającymi sondażowymi wynikami zaufania do rządu. Nie pierwszy to raz, kiedy polityk, którego kochają salony, po okresie żarliwej miłości, w czasie chłodnego dystansu nagle zostaje sam. Kto teraz zawoła: "Tusku, musisz"?

Wprowadzenie Tuskizmu w Polsce dzieje się na naszych oczach. Główne założenie oraz cele tej ideologii obnażają na łamach „Polityki” redaktorzy Mariusz Janicki i Wiesław Władyka. Czas oddać głos naszym ekspertom.

Wyraźnie tworzy się doktryna „tuskizmu”, polegająca na spychaniu wszelkich bardziej wyrazistych idei na margines, ponieważ zagrażają one głównemu społecznemu nurtowi, który musi się bronić przed skrajnościami i ideologicznymi uzurpacjami. To jest linia polityczna na najbliższe wybory, a może – jeśli się okaże skuteczna – na dłużej, dopóki będzie wydajna. By uświęcić tę prozę, dodać jej poezji, premier szuka nowego patosu i widowiskowej pokory: klęka tylko przed Bogiem i narodem. Porzucił na ten czas, przynajmniej jak na razie, wcześniej często i chętnie wygłaszane litanie o modernizacji, europejskości, nowoczesności.

Publicystyka
Rosja zamyka polski konsulat. Dlaczego akurat w Petersburgu?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Publicystyka
Marek Kozubal: Dlaczego Polacy nie chcą wracać do Polski
Publicystyka
Jacek Nizinkiewicz: PiS robi Nawrockiemu kampanię na tragedii, żeby uderzyć w Trzaskowskiego
Publicystyka
Estera Flieger: „Francji już nie ma”, ale odbudowała katedrę Notre-Dame
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Publicystyka
Trzaskowski zaczyna z impetem. I chce uniknąć błędów z przeszłości