Przydałaby się jakaś lewica. Ale Sojusz Lewicy Demokratycznej nie jest nią na pewno i w tym przekonaniu sam się likwiduje – mając wyborców za mało inteligentnych. Już kiedyś Ryszard Bugaj uczynił jedną partię autentycznej, przyzwoitej lewicy partią jednoosobową. Napieralskiemu to się uda zapewne tym łatwiej, że odchodzą od niego najprzyzwoitsi ludzie klasy Arłukowicza, Rosatiego czy Gintowt-Dziewałtowskiego i pozbywa się on ludzi o doświadczeniu Olejniczaka czy cwaniaków z „Ordynackiej”. Marek Goliszewski, prowadzący Business Center Club, aż takim cwaniakiem nie jest. Lewica, a mówi to praktyk, nie potrzebuje w rzeczywistości żadnej partii, a już najmniej – ideologicznej
– pisze Bratkowski.
Czym więc będzie prawdziwa „lewica”. Redaktor Bratkowski wskazuje właściwy kurs.