Ziemkiewicz kontra Żakowski - o gabinetowych decyzjach premiera

Jak wymienić ministrów i jednocześnie ich zostawić? Rafał Ziemkiewicz z "Rzeczpospolitej" i Jacek Żakowski z "Polityki" komentują gabinetową "ustawkę" premiera

Publikacja: 13.10.2011 10:59

Ziemkiewicz kontra Żakowski - o gabinetowych decyzjach premiera

Foto: W Sieci Opinii

Rafał Ziemkiewicz mówi:

Pokazał, że wola wyborców absolutnie nie ma dla niego znaczenia. Andrzej Krauze stworzył kiedyś rysunek, na którym polityk na zebraniu partyjnym mówi do zebranego tłumu: "Wyborcy nam zaufali i teraz mogą nas pocałować w d...". Premier Tusk stosuje tę filozofię. Następne wybory - do PE - dopiero za trzy lata, a wiadomo, że pamięć wyborcy sięga najwyżej na miesiąc w głąb. Nie musi się więc przejmować tym, co dotąd obiecywał, ani tym, jak ludzie oceniają ministrów, których na użytek wyborów obiecywał wymienić. (...) Wyraźnie zignorował konstytucję. Ta przecież nakazuje poprzedniemu rządowi podać się do dymisji na pierwszym posiedzeniu nowego parlamentu. Oczywiście prezydent, który mianuje szefa rządu, może zwrócić się do poprzedniego premiera z misją utworzenia nowej Rady Ministrów, także w starym składzie. Jednak zapowiedzi Tuska, że zamierza pozostać przy swoich ministrach to nonsens, łamanie procedur i dobrych obyczajów politycznych.

Publicysta „Rzeczpospolitej” o konflikcie na szczytach władzy dodaje:

Myślę, że między prezydentem Komorowskim i premierem Tuskiem trwa cicha, niewypowiedziana wojna. Donald Tusk w momencie, kiedy odniósł triumf wyborczy, poczuł się bardzo mocny. Pokazał Bronisławowi Komorowskiemu, którego demonstracje samodzielności wcześniej musiał z zaciśniętymi zębami znosić, kto tu rządzi. Pokazał, skąd prezydentowi nogi wyrastają, czyli kto go tak naprawdę zrobił głową państwa. Zazwyczaj jest tak, że jeśli jakaś grupa odnosi duże zwycięstwo i dochodzi do podziału łupów, to wtedy zaczyna się największa awantura. Tutaj komplikacją jest jeszcze to, że nie wiadomo, na ile Janusz Palikot jest tak naprawdę jakąś frakcją PO. On też niewątpliwie będzie użyty do walki, a w rękach Tuska jest bardzo dobrym argumentem przeciwko Schetynie.

Jacek Żakowski ("Polityka") tłumaczy działania Tuska:

Przede wszystkim myślę, że nie jest to żadne ogłoszenie decyzji i nie traktowałbym tego normatywnie. Wszyscy wiemy, że wywiad w "Polityce" jest po części sprzeczny z wypowiedzią Tuska sprzed paru dni. Wtedy stwierdził, że będą tworzone nowe ministerstwa, a więc siłą rzeczy skład rządu nie może być taki sam. Nie rozpatrywałbym tego w takich kategoriach. To raczej nieostre wypowiedzenie się w obydwu przypadkach. Rozmowy koalicyjne trwają, więc premierowi jest trudno przewidzieć, kogo do rządu przedstawi np. PSL. Premier nigdy nie będzie w stanie dogodzić wszystkim swoim wyborcom. Tym, czym ma się kierować, jest stworzenie dobrego rządu, który będzie służył Polsce.

Redaktor Żakowski kontynuuje:

Budując rząd, premier musi dbać o stabilność swojego zaplecza politycznego. A tam pan Grabarczyk - którego ja tak krytycznie nie oceniam, więcej zastrzeżeń mam do minister Kopacz - ma dużo do powiedzenia. Realia są takie, że jak chce się reformować np. KRUS, trzeba to negocjować z PSL-em oraz z różnymi politykami w Platformie, którzy mogą mieć inne zdanie. Jakbyśmy na to nie patrzyli, polityka to sztuka kompromisu. W każdym rządzie, jaki pamiętam, byli źli ministrowie, którzy w ramach pewnej układanki politycznej musieli dostać pracę w jakimś resorcie. Taka już jest polityka. Inna sprawa, że nie sądzę, żeby Grabarczyk był ministrem infrastruktury w przyszłym rządzie. (...) Uważam, że jest to szalenie roztropne podejście premiera. Polscy ministrowie są obecnie przewodniczącymi komitetów i prowadzą różne projekty. Gdyby zastąpił ich ktoś inny i zaczął dążyć do czegoś innego, to my jako państwo wychodzimy na wariata, tak jak to było w wypadku Czech. Nie można do tego dopuścić.

Zgadzamy się z redaktorem Żakowskim, że należy być słownym jak premier Tusk. Zresztą, powiedzmy sobie szczerze, kto by tam się opinią publiczną przejmował. Tusk może spać spokojnie, gdy ma tak wiernych i oddanych dziennikarzy jak Jacek Żakowski, Janina Paradowska, Jarosław Kurski czy Tomasz Lis. Przed Państwem grupa Tuzy Tuska.

Rafał Ziemkiewicz mówi:

Pokazał, że wola wyborców absolutnie nie ma dla niego znaczenia. Andrzej Krauze stworzył kiedyś rysunek, na którym polityk na zebraniu partyjnym mówi do zebranego tłumu: "Wyborcy nam zaufali i teraz mogą nas pocałować w d...". Premier Tusk stosuje tę filozofię. Następne wybory - do PE - dopiero za trzy lata, a wiadomo, że pamięć wyborcy sięga najwyżej na miesiąc w głąb. Nie musi się więc przejmować tym, co dotąd obiecywał, ani tym, jak ludzie oceniają ministrów, których na użytek wyborów obiecywał wymienić. (...) Wyraźnie zignorował konstytucję. Ta przecież nakazuje poprzedniemu rządowi podać się do dymisji na pierwszym posiedzeniu nowego parlamentu. Oczywiście prezydent, który mianuje szefa rządu, może zwrócić się do poprzedniego premiera z misją utworzenia nowej Rady Ministrów, także w starym składzie. Jednak zapowiedzi Tuska, że zamierza pozostać przy swoich ministrach to nonsens, łamanie procedur i dobrych obyczajów politycznych.

Publicystyka
Rosja zamyka polski konsulat. Dlaczego akurat w Petersburgu?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Publicystyka
Marek Kozubal: Dlaczego Polacy nie chcą wracać do Polski
Publicystyka
Jacek Nizinkiewicz: PiS robi Nawrockiemu kampanię na tragedii, żeby uderzyć w Trzaskowskiego
Publicystyka
Estera Flieger: „Francji już nie ma”, ale odbudowała katedrę Notre-Dame
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Publicystyka
Trzaskowski zaczyna z impetem. I chce uniknąć błędów z przeszłości