Ogłoszone wczoraj na zarządzie PO decyzje personalne Tuska mogą oznaczać koniec powyborczej wojny wewnątrz partii rządzącej. Jeszcze kilka dni temu wydawało się, że premier zdecyduje się zniszczyć walczące o wpływy frakcję Grzegorza Schetyny i spółdzielnię Cezarego Grabarczyka. Wczoraj jednak oświadczył, że z jednej strony Grabarczyk ma zostać wicemarszałkiem Sejmu, a z drugiej jeden z najbliższych współpracowników Schetyny Rafał Grupiński – pokierować Klubem PO.
Donald Tusk zdecydował się wygasić wojnę w Platformie, uspokoić sytuację wewnętrzną. Zamiast niszczyć liderów wewnętrznych frakcji, postawił na równowagę sił. Dlaczego? Wydaje się, że jest kilka powodów. Po pierwsze, opinia publiczna dość krytycznie zareagowała na zapowiedź całkowitego „wycięcia" Schetyny. Równocześnie Tusk ma świadomość, że konflikty wewnętrzne szkodzą wizerunkowi jego partii.
Po drugie, za Schetyną miał się wstawiać prezydent Bronisław Komorowski. I choć w konflikcie z głową państwa to premier byłby stroną silniejszą, zdecydował się tego konfliktu uniknąć. Po trzecie, Tusk musi być świadom, że w trudnych czasach, jakie idą w związku z drugą falą kryzysu, partia rządząca potrzebuje nie konfliktów, lecz jedności. Na pokładzie przydadzą się wszystkie ręce. Z tym też związany jest powód ostatni i być może najważniejszy – sytuacja PiS. Tusk zapewne wiedział, że wyrzucenie Zbigniewa Ziobry oznacza realny rozpad tej partii. I choć należy wątpić, by dał wiarę plotkom, jakoby Ziobro spiskowal ze Schetyną, ma świadomość, że dekompozycja PiS to poważny problem dla PO.
Polityka nie lubi próżni, więc w sytuacji zachwiania równowagi po prawej stronie, przesuwająca się do centrum, lub nawet w lewo, Platforma, też mogła być narażona na pęknięcia. Ci, którzy uznaliby się za skrzywdzonych przez Tuska, mogliby czuć się zachęceni rozpadem PiS do odejścia z PO lub odegrania roli totalnej wewnatrzpartyjnej opozycji. Jednocześnie to walka z PiS stanowi spoiwo łączące Platformę. Jeden wróg jest jasny do zdefiniowania. A gdy PiS się rozpada, spoiwo to może okazać się słabsze niż wewnętrzne siły odśrodkowe.