Reklama

Marsz Niepodległości i Solidarności to sukces PiS

Wtorkowy marsz w stolicy Jarosław Kaczyński może uznać za duży sukces swojej partii. Tego dnia PiS był właścicielem tradycji "Solidarności"

Aktualizacja: 14.12.2011 19:03 Publikacja: 14.12.2011 19:00

Piotr Gursztyn

Piotr Gursztyn

Foto: Fotorzepa, Raf Rafał Guz

Gdy Kaczyński ogłosił, że w 30. rocznicę wprowadzenia stanu wojennego wyprowadzi partię na ulice, wielu wróżyło mu wizerunkową katastrofę. Szczególnie krytykowano połączenie bieżącej krytyki rządu z uroczystością rocznicową. Mimo to Marsz Niepodległości i Solidarności okazał się pierwszym sukcesem PiS w tej kadencji. Kaczyński wygrał bitwę. I to na trzech polach.

Pierwsze to rywalizacja wewnątrz prawicy. Ziobryści skrytykowali tę inicjatywę, ale sukces marszu sprawił, że Kaczyński wygrał jedną z bitew o rząd dusz na prawicy. Solidarna Polska musi kontratakować, ale z powodu długiej przerwy świątecznej może to zrobić dopiero w styczniu.

Po drugie, manifestacja podniosła na duchu zwolenników PiS, zintegrowała ich. Ważne, że obyło się bez incydentów, bo wielu obserwatorów wróżyło powtórkę z zamieszek z 11 listopada.

Wreszcie trzecia bitwa. O okrągłej rocznicy 13 grudnia zapomniały PO i rząd. Pamiętał prezydent Bronisław Komorowski, ale jego samotne działania nie mogły zrekompensować braku zauważalnej obecności Donalda Tuska i innych polityków PO na uroczystościach. Jedyna głośna wypowiedź premiera była jedynie polemiką z marszem PiS.

Działo się to w sytuacji, gdy prawie wszystkie media poświęciły wiele miejsca rocznicy. Ich przekaz – od tabloidów po komercyjne telewizje – był jednoznaczny: stan wojenny był złem, jego ofiary i działacze podziemia są bohaterami. Był też sugestywny – bo w emocjonalny sposób prezentował tragiczne losy ofiar i ich bliskich.

Reklama
Reklama

Ta narracja była zbieżna z tą częścią haseł marszu PiS, która odnosiła się do rocznicy. Na dodatek niektórzy politycy PO, nawet jeśli mieli opozycyjną przeszłość (np. Stefan Niesiołowski), nie wypowiadali ostatnio tak jednoznacznej oceny stanu wojennego. Na moment PiS stał się właścicielem tradycji pierwszej "Solidarności".

Zlekceważenie rocznicy przez kierownictwo PO nie mogło być dobrze odebrane przez dużą grupę społeczeństwa, dla której ważna jest pamięć o wydarzeniach sprzed 30 lat. Są wśród nich także wyborcy PO. Jedno niemiłe wydarzenie nie sprawi, że zaczną popierać PiS. Ale ich zniechęcenie do partii, na którą poprzednio głosowali, jest już dobrą wiadomością dla Jarosława Kaczyńskiego.

Gdy Kaczyński ogłosił, że w 30. rocznicę wprowadzenia stanu wojennego wyprowadzi partię na ulice, wielu wróżyło mu wizerunkową katastrofę. Szczególnie krytykowano połączenie bieżącej krytyki rządu z uroczystością rocznicową. Mimo to Marsz Niepodległości i Solidarności okazał się pierwszym sukcesem PiS w tej kadencji. Kaczyński wygrał bitwę. I to na trzech polach.

Pierwsze to rywalizacja wewnątrz prawicy. Ziobryści skrytykowali tę inicjatywę, ale sukces marszu sprawił, że Kaczyński wygrał jedną z bitew o rząd dusz na prawicy. Solidarna Polska musi kontratakować, ale z powodu długiej przerwy świątecznej może to zrobić dopiero w styczniu.

Reklama
Publicystyka
Zuzanna Dąbrowska: Antyukraińskie żniwa prezydenta Nawrockiego
Publicystyka
Roman Kuźniar: Fiasko „strategii szaleńca”
Publicystyka
Marek Migalski: Duopol PO-PiS wiecznie żywy
Publicystyka
Karol Nawrocki uderza w PiS i zerka w stronę Konfederacji oraz Grzegorza Brauna
Materiał Promocyjny
Bieszczady to region, który wciąż zachowuje aurę dzikości i tajemniczości
Publicystyka
Ursula von der Leyen: Nowe otwarcie w handlu z USA
Materiał Promocyjny
Jak sfinansować rozwój w branży rolno-spożywczej?
Reklama
Reklama