Nowy naczelny, Grzegorz Gauden, wybrany 29 lipca, napisał do czytelników: „Dziś objąłem stanowisko redaktora naczelnego „Rzeczpospolitej”. To ogromny zaszczyt. „Rzeczpospolita” jest nie tylko dziennikiem. Jest i powinna, w moim najgłębszym przekonaniu, pozostać niezależną instytucją polskiego życia publicznego.
Kierowana przeze mnie gazeta jest i pozostanie całkowicie niezależna od jakiejkolwiek władzy – czy to politycznej, czy ekonomicznej. ”Rzeczpospolita” będzie kontynuować misję, wyznaczoną przez ludzi, którzy 15 lat temu przejmowali instrument propagandy komunistycznej i w ciągu niebywale krótkiego czasu przekształcili go w niezależny, opiniotwórczy dziennik.
Jestem świadom, że spoczywa na mnie obowiązek kontynuowania tej misji. Wielce ważne dla mnie jest, że przejmuję stanowisko z rąk Macieja Łukasiewicza, który 15 lat temu wraz z Dariuszem Fikusem przyszedł do „Rzeczpospolitej”. To on, jako długoletni I zastępca naczelnego, a przez ostatnie cztery lata jako redaktor naczelny, uczynił „Rzeczpospolitą” taką, jaka jest obecnie.
„Rzeczpospolita” będzie zależna tylko od Was: jej Czytelników. To Wy będziecie ją kształtować razem z nami. Będziemy wsłuchiwać się w Wasze głosy i reagować na Wasze potrzeby. Chcę redagować gazetę dla ludzi, którym leży na sercu dobro Polski: kraju nowoczesnego, uczciwego, silnego gospodarczo i politycznie, członka rodziny europejskiej, zaprzyjaźnionego z sąsiadami. Chcę, by „Rzeczpospolita” była przyjacielem i wsparciem dla ludzi, którzy swą zawodową, społeczną, artystyczną, polityczną, naukową i każdą inną aktywnością budują codziennie taką Polskę”.
Maciej Łukasiewicz, oprócz nieuleczalnej choroby, inne jeszcze inne problemy. Jego nazwisko znalazło się na „liście Wildsteina”, co mogło sugerować, że był współpracownikiem Służby Bezpieczeństwa w PRL-u. Nie był, ale to musiało go bardzo zaboleć. W jednym z ostatnich felietonów przed śmiercią poinformował czytelników „Rzeczpospolitej” o otrzymanym z Instytutu Pamięci Narodowej statusie osoby pokrzywdzonej.