Współpracownicy Jarosława Gowina twierdzą, że ich pryncypał z żelazną konsekwencją realizuje polityczny plan. Po spodziewanym wyrzuceniu z rządu rozpoczął kampanię przeciwko Donaldowi Tuskowi. Najpierw założył stronę DobreZmiany.org, gdzie prezentuje swoje osiągnięcia z czasów kierowania resortem sprawiedliwości. Następnie napisał list otwarty do członków PO, gdzie zawarł poważne oskarżenia: „Coraz częściej działania samorządowców Platformy i aparatu partyjnego w regionach zaczyna cechować buta, partyjniactwo i budzące wątpliwości moralne korzystanie z przywilejów władzy”.
Następnie zamieścił w Internecie ankietę, aby można było porównać własne poglądy z jego pomysłami i dowiedzieć się, jakich postulatów leżących u źródeł Platformy premier nie realizuje. Przy okazji były minister zbiera namiary na podobnie myślących.
A teraz krok najnowszy: powołanie Parlamentarnego Zespołu Dobrych Zmian – DobreZmiany.org. – Będziemy się zajmować przygotowywaniem ułatwień dla przedsiębiorców, w tym deregulacją. Chodzi nam głównie o małe i średnie firmy – mówi „Rz” Gowin.
Jego największym sukcesem jest to, że ściągnął do zespołu nie tylko swych współpracowników z Platformy, ale także znaczących polityków PSL, m.in. Waldemara Pawlaka oraz Marka Sawickiego. Podobnie jak Gowin, także oni są eksministrami Tuska. Pawlak był wicepremierem i szefem resortu gospodarki, Sawicki zaś – rolnictwa.
Zwolennicy Gowina o zespole mówią: to klub niezadowolonych z rządów Tuska. – Dlatego są tam najważniejsi ludzie w PSL. Mają dość premiera – przekonuje nas jeden ze stronników Gowina. Spekuluje się, że wzmacnianie tego polityka leży w interesie PSL, bo mają wspólny cel – uniemożliwić wejście SLD do koalicji.
Jednak sprawa jest bardziej skomplikowana. Pawlaka z rządu nie wyrzucał Tusk. Ustąpił sam, gdy przegrał wybory na szefa PSL. A przegrał m.in. dlatego, że wystąpił przeciwko niemu Marek Sawicki. Czemu? Bo to Pawlak – a nie Tusk – doprowadził do usunięcia go z rządu po wybuchu w PSL „afery taśmowej” latem minionego roku.