Rafał Tomański: Kolorowy kłopot

W Japonii wątpliwości budzą dwie barwy: niebieska i zielona. Język polski widzi między nimi jasną granicę, angielski również, w Japonii natomiast znak ao może oznaczać kolor niebieski lub zielony.

Publikacja: 29.01.2015 14:03

Rafał Tomański

Rafał Tomański

Foto: Fotorzepa

Aozora to błękitne niebo, ale ao shinto to zielone światło sygnalizacji drogowej. W języku japońskim używa się dziś słowa midori oznaczającego kolor zielony, ale dawniej midori było jedynie odcieniem ao. Podział na niebieski i zielony pojawił się w japońskich podręcznikach dopiero po II wojnie, przyjęło się też zapożyczone z angielskiego słowo gurin. Gdyby Miles Davis o tym wiedział, być może jego słynny album Kind of Blue – a już na pewno jedna z zamieszczonych na nim kompozycji: Blue in Green – mogłaby nosić zupełnie inny tytuł. Po japońsku ao oznacza też coś młodego, świeżego (ponowne skojarzenia z zielonym) i zdarza się, że występuje w określeniach młodości, czasu, który już nie wróci.

Zielony czy niebieski?

Nie dość, że w Japonii nie da rady znaleźć ulic o normalnych dla nas nazwach, o drogę trzeba pytać policjantów na maleńkich narożnych posterunkach i posługiwać się mapkami szkicowanymi przez zapraszające nas do siebie osoby, to jeszcze z tymi światłami drogowymi klops. ? czyli aka to czerwień, ? czyli ki to żółty, ale zielony może być czasem wspominanym ?, midori, zielonym albo?, ao, niebieskim.

Nawet sam kolor świateł na sygnalizatorze może nam bardziej kojarzyć się z kolorem wpadającym w błękit niż z tradycyjną zielenią. Według wytycznych japońskiego nadzoru ruchu przez ulicę można przechodzić na ao, czyli niebieskim, dosłownie: ????? (ao iro no touka). Zielony, czyli niebieski na grafikach z podręczników byłby dla nas kolorem turkusowym.

W języku japońskim ao, czyli niebieskie mogą być liście?? (aoba, dla nas zielone i młode), trawniki ?? (aoshiba) i jabłka???? (aoringo). Można także powiedzieć ??? (aonisai), dosłownie „niebieski dwulatek", czyli ktoś niedojrzały i niedoświadczony. Japonię można nazwać krajem nie tylko wschodzącego słońca, ale także państwem, w którym niepodzielnie panuje kategoria grue, połączenia blue i green, błękitu i zieleni.

Na jakim świetle iść?

Z historycznego punktu widzenia pierwsza sygnalizacja uliczna w Japonii pojawiła się na tokijskim skrzyżowaniu Hibiya w 1930 roku. Wówczas obecny niebieski był jeszcze zielonym: ?? (midoriiro). Im sygnalizatorów było więcej w kraju, tym częściej trzecie światło nazywano ao. W japońskiej kulturze czerwony, niebieski i żółty uważano za trzy podstawowe kolory w malarstwie.

Tokio zdawało sobie sprawę z faktu, że jeden z kolorów świateł na drodze odstaje od średniej światowej, ale nie chciano ingerować w przyzwyczajenia ludzi. Od 1973 zaczęto natomiast zmieniać odcień sygnalizacji z błękitu na zielony, nie zmieniając w rzeczywistości używanego do jej określenia wyrazu. Nieścisłość pozostała, ale można się do niej przyzwyczaić, w końcu według Szekspira, różą pozostaje różą niezależnie od nadawanej jej nazwy. A jak trzeba przetłumaczyć na japoński wspominane „Blue in Green" Milesa Davisa, to zawsze można skorzystać ze zniekształcenia wersji angielskiej. Wystarczy powiedzieć „Buruu in guriin" i wiadomo, o co chodzi.

Aozora to błękitne niebo, ale ao shinto to zielone światło sygnalizacji drogowej. W języku japońskim używa się dziś słowa midori oznaczającego kolor zielony, ale dawniej midori było jedynie odcieniem ao. Podział na niebieski i zielony pojawił się w japońskich podręcznikach dopiero po II wojnie, przyjęło się też zapożyczone z angielskiego słowo gurin. Gdyby Miles Davis o tym wiedział, być może jego słynny album Kind of Blue – a już na pewno jedna z zamieszczonych na nim kompozycji: Blue in Green – mogłaby nosić zupełnie inny tytuł. Po japońsku ao oznacza też coś młodego, świeżego (ponowne skojarzenia z zielonym) i zdarza się, że występuje w określeniach młodości, czasu, który już nie wróci.

Publicystyka
Rosja zamyka polski konsulat. Dlaczego akurat w Petersburgu?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Publicystyka
Marek Kozubal: Dlaczego Polacy nie chcą wracać do Polski
Publicystyka
Jacek Nizinkiewicz: PiS robi Nawrockiemu kampanię na tragedii, żeby uderzyć w Trzaskowskiego
Publicystyka
Estera Flieger: „Francji już nie ma”, ale odbudowała katedrę Notre-Dame
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Publicystyka
Trzaskowski zaczyna z impetem. I chce uniknąć błędów z przeszłości