Poinformował o tym mieszkający w Kijowie polityczny emigrant z Rosji i również były deputowany parlamentu Ilia Ponomariow. Jego zdaniem zastrzelony w centrum ukraińskiej stolicy Denis Woronienkow padł ofiarą zemsty generała Olega Fieoktistowa.
Nim został deputowanym z ramienia partii komunistycznej Woronienkow pracował jako prokurator wojskowy a później oficer utworzonej w 2003 roku Federalnej Służbie Antynarkotykowej. Według informacji Ponomariowa (a także wywiadów, jakich udzielił już na Ukrainie Woronienkow) w stopniu pułkownika rosyjskich służb specjalnych brał udział w słynnym śledztwie w sprawie przemytu towarów (głównie mebli) do dwóch moskiewskich centrów handlowych „Tri kita" i Grand".
W jego trakcie wpadł na trop przemytu narkotyków, którym zajmowali się wysocy oficerowie rosyjskiego kontrwywiadu FSB. Doprowadziło to do zdymisjonowania przez prezydenta Putina kilku generałów służb specjalnych. Według Woronienkowa było ich aż 16 i cały szereg prokuratorów, którzy dla nich pracowali.
Ale czystka wywoła reakcję kontrwywiadu. Na rozkaz ówczesnego zastępcy szefa prezydenckiej administracji (a obecnie szefa koncernu „Rosnieft") Igora Sieczina do działania przystąpił 6 wydział kontrwywiadu zwany „oddziałami specjalnymi Sieczina" na którego czele stał w owym czasie właśnie Fieoktistow. Na skutek intryg i fabrykacji spraw karnych ze stanowiska szefa Służby Antynarkotykowej odszedł jej założyciel, generał Wiktor Czerkiesow (wcześniej był jednym z najbliższych Putinowi ludzi). Służbie zarzucono, że zamiast zajmować się zwalczeniem handlu narkotykami, sama tym się zajmuje. Nim podał się dymisji Czerkiesow napisał w 2007 roku artykuł w gazecie „Kommiersant" wzywając do zaprzestania klanowych wojen wewnątrz służb specjalnych. Ale sam musiał szukać schronienia w partii komunistycznej przed prześladowaniami byłych kolegów.
Na zabitego w Kijowie Woronienkowa już w 2007 roku dokonano zamachu w Moskwie, ale tylko przestrzelono mu nogi. „Putin nie lubi gdy brudy pierze się publicznie, jeśli dotyczy to jego najbliższych przyjaciół którym – jak się okazało – wolno bawić się w korupcję" - mówił ukraińskim dziennikarzom już po nagłej ucieczce do Kijowa w 2016 roku. Nie jest jasne, dlaczego wyjechał z Rosji – od śledztwa w sprawie przemytu i usunięcia ze Służby Antynarkotykowej wszystkich oficerów zajmujących się nim minęło dziesięć lat.