Dziennikarze „USA Today" po raz pierwszy dotarli do dokumentów, odsłaniających kulisy pracy FBI. Z ujawnionych przez Departament Sprawiedliwości dokumentów wynika, że tylko w 2011 r. funkcjonariusze pozwolili swoim poufnym informatorom na złamanie prawa 5658 razy. To średnio 15 przestępstw dziennie.
Departament Sprawiedliwości wprowadził obowiązek prowadzenia sprawozdawczości przez FBI ponad 10 lat temu, po słynnej aferze z Jamesem „Whiteyem" Bulgerem. Federalne Biuro Śledcze zezwoliło mu na prowadzenie brutalnego gangu przestępczego w zamian za pozyskanie informacji o zasadach funkcjonowania mafii (Bulger oczekuje obecnie na proces przed sądem federalnym w Bostonie, bo prokuratorzy doszli do wniosku, że przekazywane służbom informacje miały na celu głównie ochronę jego własnej grupy przestępczej).
Po raz pierwszy jednak przekazywane przez FBI do Departamentu Sprawiedliwości liczby podano do publicznej wiadomości. Dane te nie docierały nawet do Kongresu. Dziennikarze „USA Today" otrzymali wgląd do dokumentów na podstawie informacji o dostępie do informacji publicznych (Freedom of Information Act).
Ujawnione dane nie zawierają szczegółów na temat rodzaju i wagi popełnionych za zgodą rządowych służb przestępstw. Inne federalne agencje, zajmujące się m.in. walką z narkotykami i przemytem broni palnej, nie są w stanie oszacować liczby przestępstw popełnianych przez ich informatorów.
Wśród popełnionych przestępstw były nielegalny handel narkotykami, planowanie napadów czy wręczanie łapówek politykom. Zbiorcza liczba może szokować, ale jak twierdzą osoby związane z FBI, nie wolno jej wyjmować z kontekstu. – Tego rodzaju decyzji nie podejmuje się automatycznie. Nie ma tu przypadkowości. I nie są one podejmowane lekką ręką – mówił dziennikarzom „USA Today" Shawn Henry, emerytowany pracownik FBI, który jeszcze w ubiegłym roku nadzorował śledztwa kryminalne agencji.