Do zatrzymania Romana Giertycha przez funkcjonariuszy Centralnego Biura Antykorupcyjnego na polecenie prokuratury doszło 15 października 2000 r., gdy po rozprawie wychodził ze stołecznego sądu. Podczas przeszukania domu Roman Giertych zasłabł i został przewieziony do szpitala. Zatrzymanie miało związek ze śledztwem dotyczącym działania na szkodę spółki Polnord i przywłaszczenia mienia wielkiej wartości w kwocie ponad 72 mln zł.
W styczniu 2021 roku Sąd Rejonowy Poznań – Stare Miasto uwzględnił zażalenie pełnomocnika Romana Giertycha. Uznano, że nie zaistniały przesłanki, które uzasadniałyby wydanie decyzji o zatrzymaniu, doprowadzeniu i przeszukaniu. Poznański sąd wyjaśnił, że nielegalność procederu polegała na powierzeniu wspomnianych czynności nieodpowiedniej służbie, którą w tym wypadku było CBA. Na tej podstawie adwokat mógł domagać się zadośćuczynienia.
Czytaj więcej
Prokuratura wycofała się z zarzutów wobec Romana Giertycha, obecnie posła KO. Śledztwo przeciwko...
Państwo ma zapłacić za upokarzające zatrzymanie Romana Giertycha
W pozwie Giertych żądał pół miliona złotych. W pierwszej instancji Sąd Okręgowy w Warszawie przyznał mu 20 tysięcy. Kwotę tę do 35 tys. zł podniósł sąd apelacyjny. "Będę domagał się aby te pieniądze zostały ściągnięte od prokuratorów, którzy nakazali to zatrzymanie" – zapowiedział na platformie X Roman Giertych.
Jak informuje portal oko.press, sąd podwyższając kwotę zadośćuczynienia, wziął pod uwagę kilka względów. Uznał m.in., że sposób zatrzymania (zaraz po wyjściu z sądu, z togą przewieszoną przez rękę i na oczach przechodniów) jest dla adwokata upokarzający i może powodować u niego duże poczucie krzywdy. "Postawiło go to w złym świetle w oczach opinii publicznej oraz w oczach innych zawodowych prawników. A w zawodzie adwokata zaufanie, nieposzlakowana opinia i renoma zawodowa, to podstawa. Jest to ważne, bo jego zatrzymanie szeroko komentowano, sprawę relacjonowały media. Miało to duże znaczenie dla jego dobrego imienia i jego kancelarii" – czytamy w artykule.