O planach zmian w przepisach dotyczących frekwencji w szkole informowaliśmy na łamach rp.pl już kilkakrotnie. Na mocy obecnie obowiązujących przepisów uczeń, który ma mniej niż połowę obecności na lekcji, może nie być klasyfikowany. Ale margines jest tu na tyle duży, że uczeń, który nie cierpi na żadną przewlekła czy ciężką chorobę (nawet jeśli choruje sporadycznie w sezonie jesienno-zimowym), z łatwością może zrobić sobie wolne na wakacje w czerwcu czy we wrześniu, kiedy np. wyjazdy zagraniczne są tańsze.
Nauczyciele zwracają uwagę, że praktycznie w czerwcu i we wrześniu nie są w stanie prowadzić normalnie lekcji, tak dużo jest nieobecności. Przez to nie mogą rozpoczynać nowych tematów, tylko powtarzają zagadnienia z poprzednich lekcji, a potem pędzą z materiałem.
Problem zauważył też resort edukacji. - W Polsce przepisy są dziś takie, że uczeń może mieć 50 proc. wagarów – nieusprawiedliwionych nieobecności. To ewenement na skalę światową - powiedziała w kwietniu minister edukacji Barbara Nowacka, zapowiadając zmianę prawa.
25 proc. zamiast 50 proc. nieobecności
Jak się okazuje, przepisy zaostrzające zasady dotyczące nieusprawiedliwionych nieobecności (tzw. wagarów) znalazły się w projekcie nowelizacji ustawy Prawo oświatowe oraz niektórych innych ustaw, który został właśnie skierowany do uzgodnień międzyresortowych oraz konsultacji publicznych.
Ministerstwo Edukacji Narodowej, które przygotowało nowelizację argumentuje, że obecny próg 50 proc. nieusprawiedliwionych nieobecności jest „zbyt wysoki jako podstawa do uznania, że obowiązek szkolny lub obowiązek nauki nie jest wypełniany albo jako podstawa do nieklasyfikowania ucznia w sytuacji, gdy brak jest podstaw do ustalenia oceny śródrocznej lub rocznej”.