Dwa lata wcześniej Sąd Okręgowy w Częstochowie orzekł separację pary, a miejsce zamieszkania dwójki małoletnich ustalił w miejscu dotychczasowego zamieszkania stron. Ojciec miał zabierać dzieci co drugi weekend. Po jednym z takich pobytów nie oddał ich matce. Przestał też reagować na wezwania matki do wydania dzieci.
Postanowieniem Sądu Okręgowego w Częstochowie w trybie zabezpieczenia zobowiązano ojca do wydania dzieci w ciągu trzech dni. Kiedy i to nie pomogło, zlecono kuratorowi sądowemu przymusowe odebranie dzieci. Próba nie powiodła się. Stan taki trwał do uprawomocnienia się wyroku rozwodowego, do którego doszło w styczniu 2018 r., rozwiązującego małżeństwo. Mężczyzna został uznany za wyłącznie winnego rozpadu małżeństwa oraz pozbawiono go władzy rodzicielskiej. Wówczas wydał dzieci matce.
Sąd rejonowy, do którego trafiła sprawa karna mężczyzny o uprowadzenie, uniewinnił go od zarzucanego mu czynu. Uznał bowiem, że nie może być winny uprowadzenia własnych dzieci, bo jego władza rodzicielska w tamtym czasie nie była ograniczona.
Faktycznie, oskarżonego nie pozbawiono władzy rodzicielskiej, nie miał jej też ograniczonej ani zawieszonej.
Apelacje od wyroku wywiedli prokurator oraz pełnomocnik oskarżycielki posiłkowej – matki dzieci. Ich zdaniem mężczyzna powinien odpowiadać z art. 211 k.k., czyli za uprowadzenie dzieci.
Sprawa wymaga zasadniczej wykładni
Przystępując do rozpatrzenia apelacji, Sąd Okręgowy w Częstochowie doszedł do wniosku, że w sprawie mężczyzny potrzebna jest pomoc Sądu Najwyższego. W uzasadnieniu skierowania pytania prawnego sąd twierdził, że zagadnienie, z którym się zwraca, nie jest jednolicie rozwiązywane w orzecznictwie, a przede wszystkim w doktrynie. Dlatego też jego zdaniem wymaga ono zasadniczej wykładni ustawy.