Chodzi do szkoły podstawowej w Krakowie, ale nie ma zezwolenia na zamieszkanie na czas oznaczony w Polsce. Taki dokument ma jego matka, wydawałoby się więc, że syn również powinien go dostać. Nic nie jest jednak takie proste, jak by się wydawało. Wymóg przedstawienia ważnego dokumentu podróży (paszportu) przez osobę, która od urodzenia nie ruszyła się poza granice RP i nie ma obywatelstwa potwierdzonego przez władze ukraińskie, słowem: jest bezpaństwowcem, okazał się nie do pokonania.
Naczelny Sąd Administracyjny, który ostatnio zajmował się tą sprawą, określił ją jako szczególny przypadek.
Trudno legalnie zostać
Halina M., rodzina we Lwowie, niewiele mówi o sobie. W styczniu 2001 r. przyjechała do Polski z 90-dniową wizą turystyczną i została. Nie ma paszportu ukraińskiego, podobno go zgubiła. Syn Adam urodził się w Polsce pod koniec grudnia 2001 r. Ojciec Polak nie żyje. Ojcostwo jest nie do sprawdzenia, bo ślubu nie było. Z racji własnej nieuregulowanej sytuacji i obaw przed deportacją Halina M. nie przeprowadziła też postępowania o nadanie synowi obywatelstwa. Po matce jest Ukraińcem, ale ani na Ukrainie, ani w konsulacie ukraińskim w Polsce kobieta tego nie potwierdziła. Chce, by w przyszłości Adam mógł dostać polskie obywatelstwo.
Dane Urzędu ds. Cudzoziemców plasują Ukraińców na drugim miejscu po Rosjanach pod względem liczby składanych wniosków o zamieszkanie w Polsce na czas oznaczony. Na podstawie poprzedniej ustawy o cudzoziemcach w 2013 r. złożono ?35 tys. wniosków; obywatele Ukrainy byli autorami ponad 10 tys. z nich. Podobne były proporcje dla 4,7 tys. wniosków złożonych od 1 stycznia do 30 kwietnia 2014 r. i ok. ?10 tys., które wpłynęły od 1 maja do 20 września 2014 r. na podstawie nowej ustawy z 12 grudnia 2013 r.
Zezwolenia na zamieszkanie na czas oznaczony były poprzednio ważne na dwa lata, obecnie na trzy. Dwuletnie zezwolenie Haliny M. właśnie się kończy i musi wystąpić o jego przedłużenie. Dopytuje się, czy to, że zadarła z wojewodą, nie spowoduje, że zostanie załatwiona odmownie.